Kazania pasyjne, W Roku Wiary

Kazanie pasyjne 1

 

Pana świętości uczeń zły całuje, żołnierz okrutny powrózmi krępuje, Jezus tym więzom dla nas się poddaje, na śmierć wydaje (Gorzkie Żale).

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Przy pomocy łaski Bożej przystąpiliśmy do rozważania męki Pana naszego Jezusa Chrystusa. Bardzo lubię te słowa ze wstęp do nabożeństwa Gorzkich Żali, bo wskazuje na istotę.

Łaska Boga to dar darmo nam dany. Przez kogo? Przez Boga. Po co? Abyśmy mogli osiągnąć zbawienie. Bo mówi przecież jedna z głównych prawd wiary: Łaska Boga jest do zbawienia koniecznie potrzebna.

Obecne kazania pasyjne przypadają w Roku Wiary. Wpisują się w przeżywanie Roku Wiary. Szczególny to czas dla każdego z nas. Dlaczego? Bo wiara jest podstawowym elementem w naszym życiu. Kieruje nas na Boga. Wiara to nasze osobowe przylgnięcie do Boga. W Roku Wiary o tę wiarę ciągle pytamy się. Jaki jest jej stan? Na jakim etapie mojej przygody z Bogiem jestem?

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Podczas tegorocznych nabożeństw Gorzkich Żali na pytania dotyczące wiary chcemy odpowiadać sobie przy pomocy Listu do Hebrajczyków.

Dlaczego wybraliśmy ten list? Bo jest bardzo ważny dla tych, który poważnie myślą o swojej wierze. Ciekawy jest rodowód tego listu. Gdy w drugiej połowie I wieku pojawiło się prześladowanie chrześcijan przez Żydów w Jerozolimie, autor natchniony napisał ten list, aby wzmocnić wiarę tych prześladowanych. Aby wobec trudności, które na nich przyszły, nie załamali się w wierze. Aby nie zwątpili, lecz przeciwnie – by ich wiara stała się mocniejsza. Podobnie jest i dzisiaj. Tak my potrzebujemy umocnienia w wierze, bo próbuje się zaproponować nam pseudowartości. Bo liberalizm, który wyrzuca z nas Boga, dokucza nam coraz bardziej. Bo to, co jest podstawowe i normalne zaczyna się określać mianem nienormalnego. Dlatego też chcemy, aby nasze umocnienie w wierze dokonało się poprzez rozpamiętywanie męki Chrystusa i słuchanie Jego słowa.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

W Liście do Hebrajczyków czytamy: Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe. Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom (Hbr 2, 16-18).

Po pierwsze: Bóg przygarnia potomstwo Abrahamowe. Co to znaczy? Kto jest tym potomstwem Abrahama? Potomstwem Abrahama są nie tylko Żydzi – Naród wybrany, ale też i my. Abraham uwierzył nadziei, wbrew nadziei (por. Rz 4, 18). Gdy Bóg nakazał mu iść w nieznane – On poszedł. Gdy Bóg zażądał od niego ofiary ze swojego syna – nie zawahał się tego uczynić. Abraham jest ojcem naszej wiary. Jego wiara jest dla nas wzorem. Jesteśmy spadkobiercami Abrahama wtedy, gdy chcemy go naśladować w jego zaufaniu Bogu. A co to znaczy, że Bóg nas przygarnia? To znaczy, że działanie Boga w naszym życiu trwa ciągle. Św. Augustyn pisał o creatio continua – Bóg nie tylko stworzył świat, ale ciągle go podtrzymuje w stwarzaniu. Podobnie jest tutaj. Bóg ciągle nas do siebie przygarnia, zaprasza do przyjaźni ze sobą. Musimy tylko chcieć pójść za Nim. Przejąć się Jego słowami. Podejść do Boga z wiarą.

Po drugie: Chrystus upodobnił się do nas oraz stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem. Co to znaczy? List do Hebrajczyków pokazuje nam Jezusa jako kapłana. To jego kapłaństwo jest szczególne. Bo i ofiara, którą złożył jest niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Kapłani w Starym Testamencie składali ofiary. Nie zawsze podobały się Bogu. Podobnie, jak nie podobał się Bogu sami kapłani. Jezus mówił o nich, że za bardzo odeszli od Boga, nakładają na innych ciężary nie do uniesienia, a sami palcem ruszyć nie chcą (Mt 23, 1-12). Tymczasem Jezus jest inny. Jego ofiara, czyli męka śmierć i zmartwychwstanie, gładzi nasze grzechy. On nas doskonale rozumie, bo stał się człowiekiem – upodobnił się do nas. A ponadto jest miłosierny i wierny. Bóg okazuje nam swoje miłosierdzie, jeśli zechcemy po nie sięgnąć. To miłosierdzie nie działa automatycznie. Ono oczekuje zgody, zaangażowania ze strony człowieka. Bóg też jest wierny. Dotrzymuje słowa. Dotrzymuje przymierza. Dotrzymuje kontraktu. A jak jest z nami? To pytanie o naszą wiarę.

Po trzecie: W czym sam Jezus cierpiał, w tym może przyjść nam z pomocą. Co to znaczy? Chrystus stał się do nas podobny, bo przyjął ludzkie ciało. Dlatego doskonale nas rozumie. Przeszedł na pustyni kuszenie – zwyciężył złego ducha. Daje nam przykład, że można zwyciężyć szatana. Trzeba tylko chcieć. Dotykała Go różne przeciwności. Było trudno, ale poradził sobie. To również zachęta dla nas. W końcu podjął niesprawiedliwą śmierć. Nas też dotykają doświadczenia niezawinione. On nas uczy, jak je na siebie przyjmować i jak sobie z nimi radzić.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Śpiewaliśmy dzisiaj: Pana świętości uczeń zły całuje. Chodzi o Judasza, który szczycił się tym, że jest uczniem Jezusa, a zrobił tak złą rzecz: zdradził Mistrza. My też zdradzamy Pana wtedy, gdy nie pracujemy nad naszą wiarą. Wtedy, gdy wzór wiary zamiast brać od Boga, bierzemy z tego świata. Warto się opamiętać. Amen.

 

Kazanie pasyjne 2

 

Jezu, pod przysięgą od Piotra. Po trzykroć z wielkiej bojaźni zaprzany, Jezu mój kochany! (Gorzkie Żale).

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Tegoroczne nabożeństwa Gorzkich Żali można powiedzieć, że są szczególne. Dlaczego? Bo przypadają w Roku Wiary. A po co ten Rok Wiary? Aby zapytać się o stan naszej wiary. Ale też, aby umocnić naszą wiarę. Dlatego podczas tegorocznych rozważań podejmowanych w ramach nabożeństwa Gorzkich Żali sięgamy do Listu do Hebrajczyków. Dlaczego ten list? Ponieważ został napisany w celu wzmocnienia wiary chrześcijan mieszkających w drugiej połowie I wieku w Jerozolimie. Doświadczali oni prześladowania ze strony ówczesnych Żydów. I – wobec prześladowań – pewnie zastanawiali się, czy warto nadal trwać w tej wierze, którą przyjęli od Apostołów.

Co na takie dylematy odpowiedział autor Listu do Hebrajczyków?

Mówiliśmy o tym przed tygodniem. Przypomnieliśmy wówczas, że Bóg przygarnia potomstwo Abrahamowe, czyli tych wszystkich, którym nie są obce: ani wiara Abrahama, ani jego zaufanie Bogu. On uwierzył nadziei, wbrew nadziei (por. Rz 4, 18). Mimo wielu niewiadomych, które pojawiły się w jego życiu oraz mimo trudności, które na niego przyszły – pozostał wierny Bogu. To słowo Boże kształtowało jego czyny.

A dlaczego warto zaufać Bogu i za Nim podążać?

Bo Bóg jest miłosierny i wierny. A przy tym – stając się człowiekiem w osobie Jezusa – upodobnił się do nas we wszystkim. Dlatego – jak stwierdza List do Hebrajczyków – może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom (Hbr 2, 18).

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Przywołaliśmy na początku naszego rozważania słowa z wyśpiewanych dzisiaj Gorzkich Żali: Jezu, pod przysięgą od Piotra. Po trzykroć z wielkiej bojaźni zaprzany, Jezu mój kochany!

One wskazują na św. Piotra. Pan Jezus wybrał go z grona Apostołów, aby był skałą Kościoła. Mamy w pamięci te słowa: Ty jesteś Piotr – Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą (por. Mt 16, 18). Mimo tak wielkiego wybrania, nie udało się św. Piotrowi uniknąć grzechu zdrady, zaparcia. W chwili, gdy należało dać świadectwo, on właśnie był w stanie powiedzieć, że nie zna Chrystusa.

Postawa św. Piotra przydarza się nam. Postawa zdrady, zaparcia się Mistrza przydarza się nam. Ktoś zapyta: czy to możliwe? Przecież my chodzimy do kościoła, modlimy się. Tak, to prawda. I tak, jak raz ładnie chodzimy do kościoła i odmawiamy modlitwę, tak również innym razem ładnie potrafimy zdradzić, zaprzeć się Jezusa. Warto przypomnieć sobie, ile już razy nie stanąłem w obronie Chrystusa lub Kościoła. Albo ile razy plotkowałem o tematach, które nie były prawdą.

Ktoś powie: niech ksiądz mówi do tych, co ich w kościele nie ma. Nie, nie tylko do tamtych trzeba mówić. Do tych, którzy są w kościele również. Dlaczego? Bo teksty Pisma Świętego są w pierwszym rzędzie skierowane są – nie dla niewierzących, bo oni często nie mają do tych tekstów dojścia – ale właśnie skierowane są do nas, wierzących. Przecież św. Paweł pisał swoje listy do chrześcijan, do wyznawców Chrystusa. W dzisiejszym drugim czytaniu mszalnym znajdujemy taki wyrzut: Wielu bowiem postępuje, jak wrogowie krzyża Chrystusowego (…) Ich losem – zagłada, bogiem – brzuch, a chwała w tym czego winni się wstydzić (por. Flp 3, 17). Ten wyrzut św. Paweł kieruje do chrześcijan. Wśród nich są tacy, którzy nie dbają o królestwo niebieskie, ale właśnie idą na zagładę, bo bogiem dla nich jest brzuch, a chwałą to, czego powinni się wstydzić. Widzimy artystów, aktorów, polityków, ludzi mediów, nauczycieli, którzy chwalą się takim rzeczami, których obiektywnie powinni się wstydzić. Niewątpliwie idą oni na zagładę.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

W Liście do Hebrajczyków czytamy: Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co „dziś” się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu. Jesteśmy bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną (Hbr 3, 12-14).

Po pierwsze: jesteśmy napominani, aby nie było w nas przewrotnego serca niewiary. Autor listu pisał wówczas do chrześcijan, którzy mieli pokusę przejścia z chrześcijaństwa na judaizm. A my dzisiaj mówimy do chrześcijan, którzy z kolei mają pokusę przejścia z chrześcijaństwa na okultyzm czy liberalny sposób myślenia i działania. Wielu ludzi podejmuje doświadczenia z horoskopami, wróżbami, kadzidełkami. Wielu ludzi układa sobie w domu figurki buddy, czyta książki o pozytywnym myśleniu. Są ludzie, którzy do chrześcijaństwa dokładają praktyki Dalekiego Wschodu, jak joga. To wszystko jest odejściem od Boga Jedynego, a skierowanie się w stronę szatana. Ale są też i tacy, którym udziela się liberalne myślenie lub działanie. Dopuszczają je w kwestiach moralnych. Akceptują wolne i niezgodne z naturą związki, promują rozwiązłość, usprawiedliwiają grzech. Są też i tacy, którzy zgadzają się na zgorszenia.

Po drugie: zachęcajmy się do trwania przy Bogu, póki jest to, co „dziś” się nazywa. Autor listu mówiąc o owym „dziś”, przypomina, że oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia (2 Kor 6, 2). Jest to czas dany nam do nawrócenia. Tym czasem jest szczególnie Wielki Post, który przeżywamy. Jeśli jest coś, co oddala mnie od Boga, mogę teraz do Niego powrócić. Mogę nawet teraz podejść do Niego, przeprosić Go za to i powrócić do Boga, póki mam szansę, póki żyję, bo po śmierci tej szansy już mieć nie będę. Póki trwa to, co się „dziś” nazywa.

Po trzecie: należymy do Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję zachowamy silną. Przypomnijmy sobie o nadziei, którą miał Abraham. Zawierzył Bogu. Po ludzku może to nie miało sensu. On jednak wszystkie kwestie w swoim życiu rozwiązał nie po ludzki, ale po bożemu. I dlatego można ze spokojem powiedzieć, że w swoim myśleniu  i działaniu należał do Boga. Podobnie i my. Będziemy należeć do Boga, jeśli nasza wiara będzie wiarą Kościoła rzymskokatolickiego, a nie jakąś kombinacją wielu systemów religijnych.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Jezu, pod przysięgą od Piotra. Po trzykroć z wielkiej bojaźni zaprzany, Jezu mój kochany! (Gorzkie Żale).

Panie Jezu, patrzymy na Ciebie obecnym w Najświętszym Sakramencie i przepraszamy Cię za to, że niejednokrotnie zapraliśmy się Ciebie, zdradziliśmy Cię. Żałujemy i nie chcemy tego uczynić już nigdy więcej. Daj nam wiarę, która pomoże nam uwolnić się od przewrotnego serca niewiary oraz pierwotną nadzieję zachować silną aż do końca. Amen.

 

Kazanie pasyjne 3

 

Niech Ci, mój Jezu, cześć będzie w wieczności. Za Twe obelgi, męki, zelżywości. Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny, Cierpiał bez winy! (Gorzkie Żale).

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Kroczymy podczas tegorocznych nabożeństw Gorzkich Żali drogami wiary. Bo przecież przeżywamy Rok Wiary. W tym roku – zresztą za zachętą Ojca Świętego Benedykta XVI – postanowiliśmy przyglądać się baczniej naszej wierze, ponieważ chcemy ją wzmocnić. Tego umocnienia na drodze wiary pragniemy zaczerpnąć po pierwsze z rozważania ofiary Jezusa Chrystusa, która dokonała się poprzez Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Ale tego umocnienia w wierze dostarcza nam również lektura Listu do Hebrajczyków, który został nam dany ku pokrzepieniu serc. Żywe jest słowo Boże i skuteczne (Hbr 4, 12) – czytamy w Liście do Hebrajczyków, dlatego chcemy to słowo Boże słuchać i przyjmować, a poprzez przyjęcie tego słowa Bożego ożywić i wzmocnić naszą wiarę.

Przypomnieliśmy sobie przed tygodniem, że Bóg w Liście do Hebrajczyków napomina nas, aby nie było w nas przewrotnego serca niewiary. To znaczy, abyśmy nie uciekali od Boga, abyśmy Go nie zdradzali. Dlatego chcemy nadal trwać przy Chrystusie i Jego Kościele – nawet, jak czasem z różnych powodów to jest szczególnie dla nas trudne. Chcemy też wykorzystywać ofiarowany nam kairos – czyli czas zbawienia, który Bóg nam daje, abyśmy mogli podejmować nawrócenie. I w końcu chcemy pierwotną nadzieję zachować silną, to znaczy – mimo trudności i czasami niezrozumienia Bożych planów względem nas – chcemy mimo wszystko trwać przy Chrystusie Panu z ufnością, ponieważ wierzymy, że On ostatecznie wszystko doprowadzi do błogosławionego końca.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Przywołaliśmy na początku naszego rozważania słowa z wyśpiewanych dzisiaj Gorzkich Żali: Niech Ci, mój Jezu, cześć będzie w wieczności. Za Twe obelgi, męki, zelżywości. Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny, Cierpiał bez winy! (Gorzkie Żale).

One wskazują na niepowtarzalną ofiarę Jezusa Chrystusa złożoną na krzyżu. Pamiętamy dialog dwóch łotrów, którzy już wisząc na krzyżu wadzili się jeszcze między sobą o sprawę Jezusa. Jeden mówił, że skoro Chrystus jest taki wielki i wszechmocny, dlaczego siebie i ich nie uwolni od tej nieludzkiej kary. A drugi ganił pierwszego za to, bo jak mówił, że my przecież słusznie cierpimy za nasze przewinienia, a Chrystus cierpi bez winy. Dlatego ten tak zwany przez nas dobry łotr wyznał Panu: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swojego królestwa (por. Łk 23, 39-43).

Te słowa dobrego łotra podkreślają niezawinioną mękę Jezusa. Stąd też pytamy: dlaczego Bóg zdecydował się na ten krok. Odpowiedź jest logiczna i prosta, choć nie wszyscy o tym pamiętają. Bóg zdecydował się na ofiarę krzyża z miłości do nas. Ta miłość Boga sprawiła, że stworzył świat i nim nieustannie kieruje. I ta sama miłość skłoniła Boga do podjęcia dzieła odkupienia człowieka, gdy ludzie w sposób niewłaściwy skorzystali z daru wolności i wybrali – zamiast wiecznej świętości – pierwszy grzech.

A dlaczego powiedziałem, że ludzie nie zawsze pamiętają o Bożej miłości? Bo przecież i dzisiaj zamiast budować cywilizację miłości i życia, podejmują się niektórzy na przekór Bożej logice – budować i promować cywilizację nienawiści i śmierci. Stąd też próba przedefiniowania obecnie Bożego porządku. Stąd próba poprawiania po Bogu. Niestety takie próby zawsze w historii kończyły się tragicznie, więc jeśli dzisiaj nie będziemy prosić Boga na modlitwie o przemianę tych złych idei, czeka nas podobny efekt.

Apostoł Narodów, bo tak określamy św. Pawła z uwagi na jego zaangażowanie na rzecz głoszenia słowa Bożego, napisał do chrześcijan mieszkających w Koryncie: Jeśli komuś wydaje się, że stoi, niech baczy, aby nie upadł (por. 1 Kor 10, 12). Ta nasza wiara jest przecież tak, jak te biblijne skarby, o których autor natchniony pisze, że nosimy je w naczyniach glinianych – delikatnych (por. 2 Kor 4, 7). Dlatego trzeba ciągle trzymać rękę na pulsie, aby nie zejść z drogi Chrystusowej Ewangelii, bo faktycznie można upaść. A potem – jak widzimy w przypadku wielu otaczających nas ludzi – bardzo trudno jest podnieść się.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

W Liście do Hebrajczyków czytamy: Ten właśnie Chrystus, ponieważ trwa na wieki, ma kapłaństwo nieprzemijające. Przeto i zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi. Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa, takiego, który nie jest obowiązany, jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie (Hbr 7, 24-27).

Po pierwsze: zwracamy uwagę na nieprzemijające kapłaństwo Chrystusa. W Starym Testamencie byli kapłani, którzy składali ofiary za siebie oraz za lud. Te ofiary musieli powtarzać ciągle, wypraszając raz po raz Bożego zmiłowania. Kapłaństwo i ofiara Chrystusa są inne. Złożył On raz na zawsze ofiarę, która zgładziła grzechy ludzi. Tak samo Jego kapłaństwo również jest szczególne. Nie takie jest to kapłaństwo, które znaliśmy ze Starego Testamentu. Zresztą nie zawsze podobało się ono Bogu, bo i kapłani nie zawsze byli blisko Boga. Tymczasem Chrystus-Kapłan zaproponował kapłaństwo szczególne. On w pełni pojednał nas z Bogiem Ojcem. A teraz uobecniamy Jego kapłaństwo i Jego ofiarę. Nasze kapłaństwo i nasza Ofiara które realizujemy to tak naprawdę jedyne kapłaństwo i jedyna ofiara Jezusa.

Po drugie: patrzymy dzisiaj na Arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego. Ten Chrystus-Kapłan jawi się nam jako święty, niewinny i nieskalany. Przypominają nam się znów słowa dobrego łotra, że Chrystus na krzyżu nie cierpiał za swoje grzechy, bo ich nie miał. Jezus to bowiem niewinny baranek, który zgładził grzechy świata. I ten Jezus jest dla nas wzorem: świętości, niewinności, bycia nieskalanym. On nas wzywa, jak napisał św. Paweł, abyśmy dzięki należeniu do Chrystusa, dzięki naszej codziennej wierze w Niego, byli święci i nieskalani przed obliczem Boga (por. Ef 1, 3).

Po trzecie: mamy Chrystusa, który zawsze żyje, aby wstawiać się za nami. Choć dzisiaj w nabożeństwie Gorzkich Żali widzimy, że Jezus umarł, to jednak wiemy też, że zmartwychwstał i żyje. Bo nasza wiara nie opiera się na jakichś legendach. To nie jest mitologia minionych czasów. To nie jest też jakiś kulturowy skansen. Ale to wiara w Boga żywego, w Boga osobowego, który bardzo często jest bliżej nas, niż my samych siebie. Takiego Boga warto mieć, w takiego Boga warto wierzyć.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Niech Ci, mój Jezu, cześć będzie w wieczności. Za Twe obelgi, męki, zelżywości. Któreś ochotnie, Syn Boga jedyny, Cierpiał bez winy! (Gorzkie Żale).

Dziękujemy dziś Chrystusowi obecnemu pośród nas w Najświętszym Sakramencie za to, że wziął na siebie nasze grzechy i słabości, że zaniósł je i złożył w ofierze na drzewie krzyża. Ale też dziękujemy Mu za Jego kapłaństwo – szczególne, nieprzemijające, którego doświadczamy w Eucharystii i w pozostałych sakramentach. Niech i nam udziela się Jego świętość i niech zawsze żyje pośród nas, aby się wstawiać za nami. Amen.

 

Kazanie pasyjne 4

 

Święta Panno, uproś dla mnie, Bym ran Syna Twego znamię. Miał na sercu wyryte! (Gorzkie Żale).

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Przeżywamy nasze Gorzkie Żale w Roku Wiary. Ten Rok Wiary jest czasem szczególnym. Odkrywamy to z dnia na dzień. Gdy Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił Rok Wiary, napisał w Liście Porta fidei: Od początku mojej posługi Następcy Piotra przypominałem o potrzebie odnalezienia drogi wiary, aby ukazać coraz wyraźniej radość i odnowiony entuzjazm spotkania z Chrystusem (nr 2).

Rok Wiary ma nam wszystkim pomóc odkryć radość wiary oraz radość ze spotkania z Chrystusem.

Nasza wiara – choć podczas tego nabożeństwa dotykamy chwil poważnych i smutnych – tak naprawdę jest radosnym doświadczeniem. Bo jak się nie cieszyć, gdy św. Paweł mówi do nas: W życiu i w śmierci należymy do Pana (Rz 14, 8b). Jesteśmy związani z Chrystusem. Jesteśmy od niego zależni. We wszystkim. On sam zresztą nam to przypomina: Beze mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5b).

Ten entuzjazm spotkania z Chrystusem udzielił się nam w ostatnich dniach. Bo oto mamy nowego papieża. Jest nim Ojciec Święty Franciszek. Mówi się o kryzysie wiary. Tylko w tych dniach nie bardzo był on widoczny. Cały świat, także media, wpatrzone były w plac Św. Piotra. Gdy pojawił się biały dym i ogłoszono papieża, cały plac Św. Piotra zapełniony był rzeszą ludzi. Nie mówię, że był to tłum – bo tłum nie ma wspólnego celu. Ale były to rzesze ludzi, którzy mają wspólny cel. Jest nim wiara w Chrystusa. Entuzjazm wiary. Pragnienie zbawienia w Chrystusie.

Ojciec Święty Franciszek pokazał nam od pierwszych chwili pontyfikatu ten entuzjazm wiary w Chrystusa. Pomodlił się za papieża Benedykta XVI, poprosił o modlitwę za siebie, pomodlił się za nas. A zatem istotą człowieka wierzącego jest modlitwa. Nie ma człowieka wierzącego bez modlitwy. Jeśli mówisz, że wierzysz, a nie modlisz się – nie jesteś człowiekiem wiary. Jesteś kłamcą, faryzeuszem, przebierańcem. Modlitwa jest nieodłączna od człowieka wiary. Ta modlitwa wspólnotowa – bo ona pokazuje właściwe oblicze Kościoła, ale i ta modlitwa prywatna, bo ona podkreśla moje osobiste odniesienie do Jezusa. Gdzie jest wiara, jeśli nie ma modlitwy? Po prostu jej nie ma.

Podczas pierwszej Mszy świętej z kardynałami Ojciec Święty powiedział: Kto nie modli się do Boga, modli się do diabła. I to jest prawda, która od dawna jest głoszona w Kościele. Bo człowiek jest istotą relacyjną. Jeśli zatem nie rozmawia z jedną osobą, to zapewne rozmawia z inną. Bo człowiek nie znosi pustki. Nie jest samotną wyspą. Ten Rok Wiary jest dla nas zachęta, abyśmy przylgnęli właśnie do Chrystusa, przede wszystkim z Nim rozmawiali.

Przypomnieliśmy sobie przed dwoma tygodniami, że ten Chrystus, z którym mamy chętnie rozmawiać jest Bogiem szczególnym. Po pierwsze prawdziwym – nie ma innego. Bo – jak przekazał autor Dziejów Apostolskich – nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz 4, 12). A także Bogiem świętym, niewinnym, nieskalanym. I w końcu jest Arcykapłanem, którego dokonała ofiara zapewniła nam odkupienie.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Przywołaliśmy na początku naszego rozważania słowa z wyśpiewanych dzisiaj Gorzkich Żali: Święta Panno, uproś dla mnie, Bym ran Syna Twego znamię. Miał na sercu wyryte! (Gorzkie Żale).

Te słowa właśnie pokazują, czym jest prawdziwa wiara. Wiara to odniesienie do Jezusa. To przylgnięcie do niego na sposób całkowity. Patrząc na mękę Jezusa nie można się gorszyć. Tą męką trzeba się umacniać. Ona ma nas zachęcać do jeszcze większej miłości do Boga i do drugiego człowieka. Nie ma bowiem wiary w Jezusa bez wiary w Jego krzyż. Krzyż i zmartwychwstanie są ze sobą nieodłącznie związane. Czasami narzeczeni przed ślubem nie chcą błogosławieństwa krzyżem, bo będzie im trudno. Właśnie bez krzyża będzie im trudno. Co więcej, małżeństwo bez krzyża szybko przestanie być małżeństwem. I podobnie będzie w każdym innym przypadku.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Kroczymy nadal podczas Gorzkich Żali drogą wiary podaną nam w Liście do Hebrajczyków. A w nim czytamy: Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dzięki niej to przodkowie otrzymali świadectwo. Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga światy zostały tak stworzone, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych (…) Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że Bóg jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają (Hbr 11, 1-3. 6).

Po pierwsze: odkrywamy, czym tak naprawdę jest wiara. Mamy tutaj definicję wiary. Wiara jest nie tylko osobowym przylgnięciem do Boga. Ja i Jezus. Ale wiara jest też nadzieją, pragnieniem, oczekiwaniem. Wiara jest zadatkiem tego, czego doświadczymy w niebie. A zatem gdy nie ma wiary, nie ma też nieba. Ludzie często mówią o niebie – nawet ci niewierzący. Ale niebo jest kategorią Boga, jest kategorią wiary. Jeżeli więc nie uznamy w Jezusie Boga, nie będzie też dla nas nieba. Niebo bowiem nie jest miejscem dla ludzi dobrych. Niebo jest miejscem dla ludzi wierzących. Naszych przodków możemy nazywać świętymi, ponieważ mieli wiarę i wiarą żyli. To, że mamy w niebie orędownika w osobie na przykład Jana Pawła II oznacza, że wiara nie była dla niego jakimś dodatkiem, jak pieprz do mięsa, ale istotą – samym mięsem.

Po drugie: przez wiarę też poznajemy Boga i świat, który stworzył. Wiara w Boga, wiara w moc Bożego słowa – otwierają nam oczy. Jezus mówi w Biblii: Macie oczy, a nie widzicie, macie uszy, a nie słyszycie (Mk 8, 18). Bo są to oczy i uszy pozbawione wiary. Trzeba mieć oczy otwarte na Boga, trzeba mieć uszy otwarte na Jego naukę. Trzeba Go też mądrze poznawać z otaczającego nas świata, czyli z księgi natury, którą otwiera dla nas. Mówi bowiem Pismo Święte: Bo z wielkości i piękna stworzeń, poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę (Mdr 13, 15).

Po trzecie: bez wiary nie można podobać się Bogu. Skoro brak wiary oznacza brak relacji z Bogiem, wówczas nie trzeba tych słów specjalnie uzasadniać. Jaki związek przetrwałby, gdyby był na odległość, na przymus, przez przypadek, tylko dla egoistycznych korzyści? Żaden. Podobnie i tutaj. Bóg oczekuje naszych otwartych serc. Dlatego pięknie dziś mówi w drugim czytaniu św. Paweł: najwyższą wartością jest poznanie Jezusa Chrystusa (por. Flp 3, . Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim (Flp 3, 8-9).

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Święta Panno, uproś dla mnie, Bym ran Syna Twego znamię. Miał na sercu wyryte! (Gorzkie Żale).

Dziękujemy dziś Chrystusowi obecnemu pośród nas w Najświętszym Sakramencie za łaskę wiary, którą daje każdemu człowiekowi. Prosimy też, aby nasza wiara była osobowym przylgnięciem do Niego. Aby była poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których jeszcze nie widzimy (Hbr 11, 1). Amen.

 

Kazanie pasyjne 5

 

Bądź uwielbiony, bądź wysławiony, Boże nieskończony! (Gorzkie Żale).

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Oto ostatnie tegoroczne nabożeństwo Gorzkich Zali. I ostatnie zarazem rozważanie. Ojciec Święty Benedykt XVI przestrzegł nas w Liście Apostolskim na Rok Wiary Porta fidei, aby nikt nie był leniwy w wierze (nr 15). Bo współczesny świat potrzebuje dziś szczególnie wiarygodnego świadectwa tych, których umysły  i serca są oświecone słowem Bożym i którzy zdolni są otworzyć serca i umysły (…) na pragnienie Boga i prawdziwego życia (nr 15). Dlatego też podążamy podczas tegorocznych Gorzkich Żali nie tylko drogą rozważania męki i śmieci Pana Jezusa, ale też szczególną drogą wiary wyznaczoną nam przez List do Hebrajczyków.

Warto przypomnieć, że gdy w I wieku w Jerozolimie wybuchło prześladowanie chrześcijan, wielu z nich zastanawiało się, czy warto trwać w tej wierze, zaproponowanej przez Chrystusa i Jego Kościół. Dlatego autor Listu do Hebrajczyków napisał ten list, a w nim przekonywał, że nie ma innej drogi do szczęścia, jak tylko wiara w Jezusa Chrystusa. Dlatego i my – gdy inni zastanawiają się, czy warto w dzisiejszych czasach trwać przy Chrystusie i Jego Kościele – chcemy również umocnić swoją wiarę i wiarę innych oraz przekazać współczesnym nam ludziom – tak jak autor Listu swoim adresatom – że warto trwać przy Chrystusie, który dla całego świata i dla nas jest Droga, Prawdą i Życiem. I nie ma innej drogi do szczęścia, jak tylko Jezus Chrystus (por. J 14, 6).

Przed tygodniem przypomnieliśmy sobie, czym jest wiara i jak ważna jest wiara. Kto z nas żyje wiarą, jest człowiekiem nadziei. Prawdziwa wiara zachowuje nas od depresji, rozpaczy. Wiara jest twórcza. Jeżeli żyjemy wiarą w Boga, to i nasze życie – choć dla wielu wydaje się nudne i prozaiczne – jest bardzo twórcze. Zobaczmy, o kim z pasją mówią podręczniki do historii. Pewnie, że wspominają największych zbrodniarzy świata, ale raczej z pogardą i negatywną oceną. Ale chwalą ludzi dobrych, ludzi, którzy żyli wiarą w Boga. Bo zwykle jest tak, że jak ktoś był człowiekiem wiary, stał się też wielki człowiekiem historii. Przykładów można by mnożyć.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Przywołaliśmy na początku naszego rozważania słowa z wyśpiewanych dzisiaj Gorzkich Żali: Bądź uwielbiony, bądź wysławiony, Boże nieskończony! (Gorzkie Żale).

Wyśpiewujemy je na koniec Lamentu duszy nad cierpiącym Jezusem. W tych słowach uświadamiamy sobie nie tylko, kim jest Jezus, ale także jak wielki jest Jezus. Jezus Chrystus – prawdziwy Bóg stał się jednocześnie prawdziwym człowiekiem. Z miłości do nas podjął te okrutne męki. Jak Go zatem nie uwielbiać? Jak Go nie wysławiać? Gdy oto nieskończony Bóg, przyjmuje człowieczeństwo. Zniża się do naszego poziomu. Ale po to, aby pokazać nam, jak bardzo jest blisko każdego człowieka. I jak bardzo dobrze rozumie każdego człowieka.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Chcemy dzisiaj rozważyć taki fragment z Listu do Hebrajczyków: Mamy więc, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą. Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę. Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień (Hbr 10, 19-25).

Po pierwsze: otrzymujemy dzisiaj wskazówki, w jaki sposób żyć: Przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą (Hbr 10, 22). Są ludzie, którzy przychodzą do Chrystusa tak, jak faryzeusze albo uczeni w Piśmie. Chcą Jezusa po prostu wystawić na próbę. Nie chcą stanąć przed nim, jak przed Bogiem. Czasami tak jest w szkole z uczniami, gdy mówią do księdza na katechezie, a jak to jest możliwe z tym dziewictwem Maryi lub z tą obecnością Jezusa w Eucharystii. Stawiają wprawdzie pytanie, ale wcale nie interesuje ich odpowiedź. Nie tak należy przychodzić do Boga. Trzeba przyjść z sercem prawym – otwartym na słowo Boże. Trzeba przyjść z wiarą pełną – z przekonaniem, że Chrystus daje nam skuteczne lekarstwo na szczęście. Trzeba przyjść oczyszczonym na duszy – po nawróceniu zapoczątkowanym w sakramencie pokuty. Trzeba w końcu przyjść obmytym czystą wodą – skoro przyjąłem chrzest, to mam żyć jak dziecko Boże, a nie ciągle oddawać się niewoli, wymyślając coraz to nowe grzechy.

Po drugie: otrzymujemy zachętę do podejmowania konkretnych czynów: Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków (Hbr 10, 24). Skutkiem Roku Wiary – przynajmniej do tego w Porta fidei zachęca Benedykt XVI – ma być postawa czynnego miłosierdzia. Nie tylko mówić o miłosierdziu, ale to miłosierdzie czynić. Bo my czasami jesteśmy ekspertami od pouczania, opowiadania pięknych historyjek, ale w praktyce okazujemy się nieudacznikami. Bo nie potrafimy zadbać o najbliższe otoczenie, bo nie potrafimy podjąć zleconych nam zadań. Bo czasem bierzemy wynagrodzenie, a wcale nie zapracowaliśmy na nie własną pracą. Św. Augustyn w kazaniu o pasterzach powiedział: Pragniecie nazywać się pasterzami, ale obowiązków pasterzy nie chcecie wypełniać (por. Św. Augustyn, Kazanie 46, 1-2). To się tyczy każdego z nas. Chcecie mieć prawa rodziców, małżonków, dzieci, przełożonych, ale obowiązków rodziców, małżonków, dzieci, przełożonych nie chcecie wypełniać.

Po trzecie: otrzymujemy przypomnienie o nakazie praktykowania wspólnotowej modlitwy: Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań (…) tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień (Hbr 10, 25). Przestraszeni młodzi chrześcijanie z I wieku przestali w Jerozolimie chodzić na Mszę świętą. Dlatego zganił ich za to autor Listu do Hebrajczyków. Podobna nagana należy się współczesnym, którzy ciągle rezygnują z niedzielnej Eucharystii. Bo ciągle jest coś ważniejszego. Nie ma nic ważniejszego. Nie ma większego grzechu, niż zaniedbanie w odniesieniu do niedzielnej Mszy świętej. Jak nie ma modlitwy codziennej, jak nie ma coniedzielnej Eucharystii - wówczas nie ma wiary. Kto nie modli się do Boga, modli się do diabła – przypomniał papież Franciszek. I pamiętaj o tym świąteczny, pokręcony jak świński ogon, katoliku.

 

Drodzy Bracia i Siostry w wierze!

 

Bądź uwielbiony, bądź wysławiony, Boże nieskończony! (Gorzkie Żale).

Panie Jezu Chryste, kończymy tegoroczne nabożeństwa Gorzkich Żali. Ale jeszcze na koniec Tobie, obecnemu pośród nas w Najświętszym Sakramencie, dziękujemy za wiarę, którą nam dałeś, za nadzieję, która otwiera przed nami coraz to nowe horyzonty i za miłość, którą masz zawsze dla nas: Bądź uwielbiony, bądź wysławiony, Boże nieskończony! Amen.

 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja