Homilia na XXXIV Niedzielę Zwykłą, rok A
Pójdźcie błogosławieni Ojca mojego, weźmijcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata (Mt 25, 34).
Drodzy Bracia i Siostry!
Dzisiaj na świecie promuje się demokrację. To jest taka forma sprawowania władzy, w której za obowiązujące przyjmuje się zdanie nie jednej osoby, ale większości obywateli. Najpierw wybieramy naszych przedstawicieli do władz. Zasadniczo tak jest w państwie prawa. Są jednak – jak widzimy – pewne wyjątki. A następnie ci wybrani stanowią prawo, które – zgodnie z zasadami demokracji – ma być dobre, bo jest przecież dziełem nie tylko jednej osoby, ale wielu ludzi.
Jak się ma ta koncepcja demokratycznej władzy do dzisiejszej uroczystości Chrystusa Króla? Niewątpliwie jest wiele punktów wspólnych, ale są też i różnice.
Dzisiaj demokracja wydaje się być jednak najbezpieczniejszą formą sprawowania władzy, którą można przyjąć. Dlaczego? Ponieważ w myśleniu ludzi zmieniła się sama koncepcja władzy. Niegdyś panowało słuszne przekonanie, że władza pochodzi od Boga. Św. Paweł mówił o tym w Liście do Rzymian: Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu (Rz 13, 1-2). O tym, że władca jest namaszczony przez Boga pamiętali kiedyś nie tylko poddani, ale i sami władcy. Starali się nawet dorastać do tego zaszczytu. Mieli przekonanie, że sprawują władzę niejako w imieniu Boga. Dlatego na przykład Jan Kochanowski (XVI w.) w Odprawie posłów greckich przypomniał: Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie, a ludzką sprawiedliwość w ręku trzymacie, Miejcie to przed oczyma zawżdy swojemi, Żeście miejsce zasiedli Boże na ziemi (Pieśń 14).
Dziś jako chrześcijanie musimy z żalem przyznać, że nieliczni mają takie przekonanie, że sprawowana przez nich władza jest wypełnianiem zadania zleconego im przez Boga. Stąd też obecnie nie mamy odwagi powiedzieć, że ten konkretny rządzący został wybrany przez Boga, ale nadal powiemy, że sama idea władzy pochodzi od Boga. Dlaczego od Boga? Bo On jest naszym natchnieniem. Bo Bogu zależy, aby świat był uporządkowany, i aby wszystkim żyło się dobrze.
Drodzy Bracia i Siostry!
Jaki powinien być idealny władca? Jakie powinien mieć cechy? Szukając odpowiedzi na te pytania, można przywołać opowieść o królu Salomonie z 1 Księgi Królewskiej. Zgłosiły się kiedyś do niego dwie kobiety z jednym dzieckiem. Każda z nich twierdziła, że to jest właśnie jej dziecko, natomiast dziecko drugiej kobiety zmarło. Powiedział wówczas mądry król Salomon: Ta mówi: To mój syn żyje, a twój syn zmarł; tamta zaś mówi: Nie, bo twój syn zmarł, a mój syn żyje. Polecił: Przynieście mi miecz! Nakazał wówczas rozciąć dziecko na dwoje i dać połowę jednej i połowę drugiej kobiecie. Wówczas jedna z tych kobiet powiedziała: Niech dadzą tej drugiej dziecko, byle go nie zabijać. Wtedy król nakazał nie zabijać dziecka i oddać je tej kobiecie, która nie chciała śmierci dziecka, bo ona faktycznie była jego matką (por. 1 Krl 3, 16-28). Dobry władca – jak widać z historii o Salomonie – ma zatem budować królestwo na mądrości i sprawiedliwości. Sprawować rządy w mądrości i sprawiedliwości.
Drodzy Bracia i Siostry!
O takim dobrym królestwie mówi dzisiejsza Ewangelia. I nazywa je królestwem Bożym. A w tekstach liturgicznych (w prefacji mszalnej) znajdziemy ponadto cechy tego królestwa. Jest to królestwo prawdy i życia, świętości i łaski, sprawiedliwości, miłości i pokoju.
Co to jest królestwo Boże? Gdzie je znaleźć, aby tam zamieszkać? Św. Paweł podpowiada w Liście do Rzymian, że królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi (Rz 14, 17-18). Oznacza to, że mówiąc o królestwie Bożym nie będziemy szukać jakiegoś konkretnego miejsca, przestrzeni, terytorium, ale raczej proponować sobie wzajemnie konkretne postawy życiowe. W pojęciu królestwo Boże nie chodzi o to, abyśmy stworzyli jakieś nowe państwo, ale ukształtowali w sobie nowych, lepszych ludzi.
Czasami jesteśmy świadkami różnych dyskusji, w których padają mocne sformułowania odnoszące się do biskupów czy księży: precz z czarnymi, niech jadą do Watykanu, tam jest ich państwo, po co nam szpiedzy obcego kraju. W budowaniu królestwa Chrystusa nikt z nas księży nie chce na tym terenie stworzyć państwa, które będzie poddane władzy papieża, ale chodzi o to, aby poprzez głoszenie Ewangelii uformować ludzi, którym nie będą obce takie postawy: głoszenie prawdy, troska o każde życie, dążenie wszystkich do świętości, korzystanie z łaski Bożej, jaką otrzymujemy w sakramentach, realizowanie sprawiedliwości, miłości i budowanie pokoju.
Drodzy Bracia i Siostry!
Rodzi się w nas pytanie: Jak doświadczyć tego królestwa Bożego? Podobne pytanie postawili faryzeusze. Zapytali w Ewangelii Pana Jezusa, kiedy przyjdzie Boże królestwo. Wtedy Jezus odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest (Łk 17, 20-21).
Pytamy zatem: Kiedy królestwo Boże jest wśród nas? Wtedy, gdy decydujemy się, aby nasze życie opierać na nauce Chrystusa. Dlatego królestwo Boże tak naprawdę budujemy już tu na ziemi, a w niebie będzie jego naturalna kontynuacja.
Aby przybliżyć to Boże królestwo warto po pierwsze znaleźć odpowiednią relację pomiędzy ekonomią a miłosierdziem. Dzisiaj bardziej liczy się to, co się opłaca. Zwraca się uwagę tylko na te rzeczy, na których można zarobić. Są ludzie, którzy cokolwiek robią zwracają uwagę tylko na aspekt ekonomiczny. Czy jest wówczas miejsce na miłosierdzie? Czasami trudno je znaleźć w naszym postepowaniu. Jeden ksiądz opowiadał, jak robili we Francji najnowszy przekład hymnu biblijnego Wielki dusza moja Pana. Wypowiada go na kartach Biblii Maryja. Padają tam słowa: Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie, nad tymi, którzy się go boją. Nie potrafili znaleźć odpowiedniego słowa w języku francuskim, aby przetłumaczyć słowo miłosierdzie, więc oddali je przez słowo amor (miłość). To pokazuje, jak niektórzy daleko odeszli od miłosierdzia na rzecz właśnie ekonomii.
Aby to królestwo Boże przybliżyć trzeba po drugie deklaracje o miłości zastąpić czynną miłością. Za dużo tych deklaracji, za mało odpowiedzialności. Ludzie ciągle używają i nadużywają słowa miłość. Odmieniają je przez różne przypadki. Chłopcy ciągle powtarzają dziewczyną, że je kochają. Ale w praktyce tego nie widać. Dzieci obiecują swoim rodzicom, że ich kochają, ale zachowanie codzienne wcale na to nie wskazuje.
Aby to królestwo Boże przybliżyć trzeba po trzecie unikać grzechu zaniedbania. Czasami w szkole zwraca się uwagę młodym ludziom, że się źle zachowują, a oni wtedy odpowiadają, że nic nie robią. No właśnie, niech w końcu zaczną coś robić. Nie wystarczy tylko nie czynić zła. Trzeba zacząć czynić dobro. Zwłaszcza, że mamy ku temu wiele okazji. Opowiadali mi ludzie o filmie, który w miniony czwartek wyświetlaliśmy w salce parafialnej. Jest tam taka scena, jak mężczyzna niesie ciężki drewniany klocek, aby zrobić z niego rzeźbę. Wszyscy patrzą, jak dźwiga, nawet idą za nim i go podziwiają, ale nikt mu nie pomoże. Podobnie było z Jezusem. Dźwigał krzyż, wielu się patrzyło, nikt mu jednak nie chciał pomóc. Pomógł jedynie Szymon z Cyreny, ale przymuszony.
Drodzy Bracia i Siostry!
Św. Paweł w Liście do Galatów mówi: Nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą (Ga 5, 19-21). Dlatego umocnieni tą niedzielną Eucharystią, unikajmy wszystkiego, co nas oddala od Boga, a budujmy razem i zgodnie królestwo Boże.
A wszystko po to, aby kiedyś usłyszeć: Pójdźcie błogosławieni Ojca mojego, weźmijcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata (Mt 25, 34). Amen.
Ks. Marcin Kołodziej
|