Homilia na XXV Niedzielę Zwykłą, rok A
„Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko (...) Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami, mówi Pan”.
Drodzy Bracia i Siostry!
Jeżeli byśmy chcieli tylko na sposób ludzki spojrzeć na Pismo Święte, szybko by się okazało, że mamy w nim do czynienia z pasmem niekończących się nieporozumień.
A oto niektóre z nich: Stworzył Bóg ludzi na swój obraz i podobieństwo, dał im praktyczne wszystko, uczynił tylko jedno zastrzeżenie: abyście byli szczęśliwi unikajcie tego drzewa, które stoi pośrodku ogrodu. Oczywiście ludzie postąpili inaczej.
Później pojawił się Jezus. Narodził się w ubóstwie i nędzy. Przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc i uzdrawiając chorych. Kiedy Mu złorzeczyli, On nie złorzeczył, kiedy się z Niego naśmiewali, On odpłacał miłością. Nikt tego nie docenił. Co więcej został niesłusznie oskarżony, umęczony i zabity. Jak odpowiedział On sam na takie ludzkie postępowanie? Oczywiście swoim zmartwychwstaniem i życiem wiecznym dla tych, którzy przyjmą Go jako Boga.
Po Jezusie przyszła kolej na Apostołów. Prześladowali ich, zabijali, mówili im, że posłuchają ich innym razem. A ci tymczasem nawracali świat. Nie mieli nic: ani srebra, ani złota, znali tylko imię Chrystusa i w to imię uzdrawiali, czynili cuda, w to imię okazywali miłość tym, którzy na tę miłość zupełnie nie zasługiwali.
Jeżeli Pismo Święte byłoby jedynie dziełem ludzkim, nikt nie potrafiłby wyjaśnić, dlaczego taki zaskakujący finał osiągają przedstawione w nim poszczególne historie. Jednak, na szczęście, Pismo Święte jest czymś więcej. Można nawet powiedzieć jest kimś więcej. Jest bowiem księgą życia, żywym, prawdziwym, rzeczywistym Bogiem, który przez swoje słowo wchodzi w historię człowieka i przemienia ją, poucza nas oraz pokazuje, że nasz sposób myślenia bardzo mocno odbiega od myślenia Bożego. Że nasze drogi często nie pokrywają się z drogami samego Boga.
Drodzy Bracia i Siostry!
Jak zatem zrozumieć przesłanie Ewangelii? Dlaczego my ludzie, stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, nie postępujemy tak, jak On? Odpowiedź jest prosta. Bóg stwarzając nas dał nam serca skore do miłości i miłosierdzia, uczynił nas podobnymi zupełnie do siebie, ale dał nam również wolność. I jest pomiędzy nami a Bogiem jedna subtelna różnica. My często o miłosierdziu tylko mówimy, Bóg natomiast to miłosierdzie realizuje, wypełnia, okazuje.
Różnicę pomiędzy sposobem myślenia Boga, a sposobem myślenia człowieka ukazuje doskonale dzisiejsza Ewangelia. Jest ona próbą obrazowego przedstawienia rzeczywistości królestwa niebieskiego. Pytali ludzie Jezusa: jaka czeka ich przyszłość, jak wygląda wieczność, jak żyje się w królestwie sprawiedliwości, miłości i pokoju, którego zwiastunem jest sam Chrystus? Jezus odpowiada, że Jego królestwo podobne jest do gospodarza, który przyjmował robotników do swojej winnicy. Jedni przyszli skoro świt do pracy, inni w południe, jeszcze inni prawie zupełnie na zakończenie dnia. Jaki był tego finał? Wszyscy dostali taką samą zapłatę za wykonaną pracę. Oczywiście, jak przystało na ludzi zaczęli szemrać, zwłaszcza ci, którzy pracowali od rana. A gospodarz odrzekł: o jak nierozumni jesteście, jak bardzo egoistyczni i zapatrzeni w siebie. Jak ciężko zaakceptować wam, że doceniam każdego człowieka i potrafię każdego nagrodzić za jego trud. Umówiłem się z wami na denara. Niech więc każdy z was weźmie ode mnie po denarze i pójdzie w swoją stronę. Przecież wolno mi uczynić z moim, co zechcę.
Drodzy Bracia i Siostry!
A jak jest w naszym życiu? Coraz częściej widzimy takie obrazki, że ludzie, którzy dotychczas nie chodzili do kościoła, na nowo zaczynają uczestniczyć w życiu religijnym. Nawet ludzie, którzy nazywali się ateistami, bezbożnikami, teraz odkrywają Boga. Także ludzie dawnej epoki, uwikłani wcześniej w różne zależności, obecnie chodzą do kościoła i wszyscy wspólnie uczestniczymy w życiu sakramentalnym. Wobec takich postaw w wielu z nas rodzą się słowa buntu: chodziłem całe życie do kościoła, nie wstydziłem się Boga, czasem cierpiałem za moją wiarę, a ten lub tamten żył do tej pory tak, jakby Boga nie było, a teraz robi z siebie wielkiego katolika. To niesprawiedliwe, jak Bóg może na coś takiego patrzeć, czy i on będzie w tym samym raju, co i ja?
Dla takiego właśnie ludzkiego myślenia wypowiedział Jezus słowa tej przypowieści. Takim właśnie ludziom Bóg chce powiedzieć, że są w wielkim błędzie. Dlaczego? Bo Bóg nie sądzi z pozorów, bo myśli Boga nie są myślami człowieka, bo Bóg o wiele bardziej pragnie nawrócenia, aniżeli śmierci grzesznika. Bo w końcu do zbawienia stworzył nas wszystkich i chce nas mieć w swojej winnicy, w tej samej winnicy, w swoim królestwie. I chce mieć tam nas wszystkich razem.
Nie zapominajmy, że nasz udział w królestwie Bożym, w życiu wiecznym nie jest jeszcze pewny. Musimy sobie na to zapracować. Wiara pozwala nam poznawać drogę do królestwa. To królestwo staje się obecne w nas przez wiarę. Ono zaczyna się już tu na ziemi, aby w wieczności osiągnąć swoją pełnię. Musimy nieustannie dążyć do królestwa niebieskiego. Zachęcał nas do tego Sługa Boży Jan Paweł Wielki chociażby podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 roku, na progu Wielkiego Jubileuszu. Mówił wówczas: „Życie chrześcijańskie jest ciągłym zmaganiem się o realizację królestwa Bożego, które wkroczyło w dzieje świata i zostało definitywnie zapoczątkowane przez Chrystusa w tym świecie. Jednakże to królestwo nie jest z tego świata, ono jest od Ojca i tylko Ojciec może je urzeczywistniać w ludziach. Ludzie zaś mają być podatną glebą, na której będzie się ono rozwijać i wzrastać”.
Bądźmy zatem podatną glebą dla Boga. Usuwajmy z siebie myślenie obce Chrystusowi. Niech nasza mowa daleka będzie od egoistycznego myślenia ludzkiego. Nasze myśli, słowa, uczynki niech czerpią z pełnych mądrości i mocy słów Chrystusa. Niech On nas przemienia, odnawia, uzdrawia, nawraca. Niech się to w nas dokona zwłaszcza poprzez Eucharystię, poprzez wspólnotowe spotkanie i udział w tej ofierze, która jest upamiętnieniem tajemnicy paschalnej: męki, śmierci, zstąpienia do piekieł, zmartwychwstania i wniebowstąpienia Chrystusa. To właśnie Eucharystia, także ta obecna, w której uczestniczymy, przywołuje wszystkie te wydarzenia, które po ludzku były nieporozumieniem, ale dla Boga stały się najważniejszymi narzędziami odkupienia i zbawienia człowieka.
Drodzy Bracia i Siostry!
Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko” (...) Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami, mówi Pan”.
I za to Bogu niech będą dzięki. Amen.
|