Homilia, II Niedziela Adwentu, rok C

 

Homilia na II Niedzielę Adwentu, rok C
 

Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego (Łk 3, 4).

 

Drodzy Bracia i Siostry!
 

Rozpoczęliśmy przed tygodniem nowy rok liturgiczny. Hasło duszpasterskie tego nowego roku brzmi: Być solą ziemi. Pamiętamy zapewne słowa Pana Jezusa skierowane do nas w Ewangelii: Wy jesteście solą dla ziemi, wy jesteście światłem świata (Mt 5, 13-14). A zatem tą solą dla ziemi i tym światłem dla świata mamy być my.

W Liście Apostolskim Porta fidei – ogłaszającym Rok Wiary – Ojciec Święty Benedykt XVI przypomina nam, abyśmy uczynili wszystko, aby sól nie utraciła smaku, a światło nie było chowane pod korcem (nr 3). Ten czas adwentu, który przeżywamy, daje nam ku temu okazję.

Od jakiegoś czasu ludzie szykują się bardziej intensywnie na koniec świata. Nawet administracja Stanów Zjednoczonych musiała do obywateli wydać w tej kwestii stosowny komunikat. Bo oto ma za kilka dni ma skończyć się kalendarz majów. Uczniowie zapytali mnie ostatnio w szkole: Proszę księdza, co będzie, jak się skończy kalendarz majów? A ja na to, że nie wiem. Odpowiedzieli: To proste, zacznie się kalendarz czerwców. A zresztą – jeśli wierzyć reklamom – to koniec świata został póki co odwołany, bo przecież Majowie chcą jeszcze trochę pojeździć nowym modelem toyoty.

         Drodzy Bracia i Siostry!


         Dlatego z wielu powodów nie warto zajmować się datą końca świata, zwłaszcza, że niektóre sekty – w tym Świadkowie Jehowy – ciągle ją ogłaszają i ciągle się mylą. Lepiej natomiast wsłuchać się w dzisiejsze wołanie św. Jana Chrzciciela, które powtarza za prorokiem Izajaszem: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego (Łk 3, 4).

Co to znaczy przygotować drogę Panu? Co to znaczy prostować dla Niego ścieżki?

Rozmawiałem kiedyś z jednym sędziwym księdzem, który opowiadał mi o swojej życiowej porażce. Został mianowany przez biskupa proboszczem w wiejskiej parafii. Zastąpił na tym urzędzie starego i wymagającego kapłana. Tamten ksiądz, choć był bardzo wymagający, miał za sobą sukcesy duszpasterskie. Dużo ludzi chodziło do kościoła, spowiadali się, angażowali się w życie parafii. Czasami narzekali, że ich stary proboszcz był taki wymagający, ale w życiu parafii uczestniczyli. Nowy proboszcz pomyślał sobie, że będzie inny. Będzie delikatniejszy. Będzie mniej wymagający. No i taki był. Nie wymagał za dużo przy chrztach, ślubach, innych sakramentach. Nie zwracał ludziom za dużo uwagi podczas kazań. Było tak łatwo i przyjemnie. I jaki był tego skutek? Z czasem ksiądz zorientował się, że nie tylko utracił ukształtowanych za poprzedniego proboszcza parafian, ale nie zyskał też nowych. Ostatecznie – w rozmowie ze mną – przyznał się do tego, że poniósł duszpasterską porażkę.

Przygotować drogę dla Pana. Prostować dla Niego ścieżki. Co to znaczy? Tu chodzi o to, abyśmy stawiali sobie i innym wymagania. Musicie od siebie wymagać, nawet, gdyby inni od was nie wymagali – mówił przed laty do polskiej młodzieży bł. Jan Paweł II. Tu nie chodzi o to, abyśmy jedynie tolerowali siebie i innych, jedynie akceptowali siebie i innych. My mamy kochać, miłować się. Tu chodzi o to, abyśmy chcieli dla siebie wzrostu. Bł. Jan Paweł II mówił kiedyś do Polaków: Niech chciejcie Ojczyzny, która was nic nie kosztuje. A dzisiaj trzeba powiedzieć: nie chciejcie miłości, która was nic nie kosztuje. Nie warto inwestować w taką miłość, która nas nic nie kosztuje. Bo to może być miłość fałszywa.

Tak też jest z naszą wiarą. Nie ma co zadowalać się poziomem wiary, który już osiągnęliśmy. Bo za chwilę on będzie niewystarczający. Trzeba iść drogą wiary dalej. Wyznajemy bardzo często w sakramencie pokuty, że nasza modlitwa jest jakaś niewystarczająca, że czegoś w niej brakuje. Tak. Brakuje pójścia drogą wiary naprzód. Wiara dziecka pierwszokomunijnego, wiara bierzmowanego nie może być wiarą człowieka dojrzałego lub starca. Na każdym etapie życia trzeba przygotowywać drogę dla Pana, prostować dla Niego ścieżki.
 

Drodzy Bracia i Siostry!
 

Czasami spotykam się z nieprawdziwymi opiniami na temat Marcina Lutra – założyciela protestantyzmu. Bardzo często te błędne opinie przekazują nauczyciele historii. Katolik w Polsce dorasta potem z takim błędnym przeświadczeniem. Marcina Lutra przedstawia się często jako reformatora, który uratował Kościół. To nieprawda. Kościół w dobie reformacji uratowali wielcy papieże tego okresu i znaczni święci. Marcin Luter zaś Kościół doprowadził do rozbicia. Owszem, w niektórych kwestiach miał racją. Ale gdyby chciał ratować Kościół, to by w tym Kościele pozostał. A mógł pozostać. Nikt go z Kościoła nie wyrzucał. Był przecież wykształconym kapłanem, dobrym teologiem. Wiedział, o co we wspólnocie Kościoła chodzi. A jednak odrzucił Tradycję Kościoła i sakramenty. Twierdził, że człowiek nie musi się starać, aby zostać zbawionym. To postać tragiczna, która zapewne nikogo z katolików nie przekonuje. Bo jak rozumieć sytuację, gdy najpierw walczył z brakiem celibatu wśród księży, a potem sam opuścił zakon i wziął za żonę byłą zakonnicę, z którą miał sześcioro dzieci, nie licząc tych, które zmarły po porodzie.

Aby przygotować drogę dla Pana, prostować dla Niego ścieżki, trzeba być wiarygodnym. Tak wiarygodnym, jak św. Jan Chrzciciel. W jaki sposób zaczął swoje głoszenie słowa Bożego? Nie zaczynał od spotkań towarzyskich ze sprawującymi władzę. Nie zaczynał od usprawiedliwiania grzechów innych. Ale zaczął od modlitwy na pustyni, a potem od nawoływania do nawrócenia. Oto wzór dla każdego z nas: modlitwa i głoszenie Ewangelii.

Św. Jan Chrzciciel nie bał się zwracać uwagi komukolwiek. My boimy się, bo co powie córka, jak jej zwrócę uwagę, że żyje bez ślubu. Co powie syn, ja mu zwrócę uwagę, że nie wierzy i jest poganinem. Co pomyśli sobie sąsiadka, gdy jej powiem, że skończy w piekle, bo jest z dala od Boga. A św. Jan napominał i ludzi prostych i ludzi wielkich. Nie bał się. Potrafił nawet pójść do Heroda i powiedzieć mu otwarcie, co Bóg sądzi o jego grzesznym postepowaniu.
 

Drodzy Bracia i Siostry!
 

Chrześcijaństwo jest konkretne. Dlatego katolik ma być konkretny. Nie można mówić ogólnikami. Za mówienie ogólnikami czeka nas piekło.

Kiedyś jedna pani powiedziała do mnie, że trzeba mówić bardziej ogólnie, bez konkretnych przykładów, żeby przypadkiem kogoś nie dotknąć. Podobnie do Jezusa podszedł kiedyś św. Piotr i w podobny sposób powiedział do Niego. Jak zareagował Jezus? Powiedział do niego krótko: Zejdź mi z oczu szatanie! Jesteś mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16, 23).

Nasza mowa musi być konkretna. Do bólu. Trzeba mówić prawdę, ale z miłością. Za kłamstwa jest piekło. Za prawdę jest niebo.

Trzeba mówić o miłości i czynić miłość. Trzeba uczyć miłości. Ucząc miłości, czasami trzeba nawet skarcić, pokazując przy tym swoje niezadowolenie. To też jest miłość. Miłość dojrzała. Miłość odpowiedzialna.

Czasami ktoś mówi: A jakoś to będzie, wytrzymam, jak mnie inni krzywdzą. To nie jest postawa Chrystusa. Postawa Chrystusa jest opisana w Ewangelii. Gdy przed męką modlił się, to mówił do Boga Ojca: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak ja chcę, ale jak Ty (Mt 26, 39). Ale jak bez powodu został uderzony przez sługę Arcykapłana, to już mówił inaczej: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? (J 18, 23).

Dlatego nie wolno nam cierpieć bez powodu. Cierpienie tylko wówczas sens, jeżeli ma swoje odniesienie do Boga. Dobre czyny tylko wtedy mają sens, jeśli mają swoje odniesienie do Boga. W innym przypadku to jest pycha. Bo pychą może być wynoszenie się nad innych. Ale pychą jest też taka postawa życiowa, gdy robimy z siebie ofiarę.
 

Drodzy Bracia i Siostry!
 

Adwent to czas przygotowywania dróg dla Pana, prostowania dla Niego ścieżek. Dlatego umocnieni niedzielną Eucharystią bierzmy się do pracy. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego (Łk 3, 4). Amen.
 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja