Homilia, VI Niedziela Zwykła, rok B

Homilia na VI Niedzielę Zwykłą, rok B

 

Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1 Kor 10, 31).

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Niektórzy panowie nadużywający alkoholu, słysząc te słowa św. Pawła z dzisiejszego drugiego czytania, pomyślą sobie, że wystarczy zmienić słowa toastu z Na zdrowie lub Chluśniem bo uśniem na No to w imię Boga i już będzie dobrze. Nie, nie będzie dobrze. O coś zupełnie innego chodzi tutaj św. Pawłowi.

W Pałacu Watykańskim, w reprezentacyjnych pokojach papieskich jest piękny fresk namalowany przez Rafaela. To Szkoła ateńska. W centrum malowidła zostały przedstawione dwie postacie: Platon, który wskazuje palcem w górę i Arystoteles, który z kolei ma rękę wyciągniętą przed siebie. Papież Franciszek przemawiając w listopadzie ubiegłego roku w Parlamencie Europejskim wyprowadził z tej sceny taki wniosek, że jeżeli Europa chce zmierzać we właściwym kierunku, musi z jednej strony patrzeć w górę na Boga [co podpowiada Platon], a z drugiej strony wiedzieć także każdego człowieka[na co wskazuje Arystoteles].

Natomiast coraz częściej chyba wszyscy mamy wrażenie, że na pewno tak nie jest. Co więcej, nie brakuje dziś sytuacji, które tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że ludzie w Europie – zwłaszcza sprawujący władzę – rezygnują z gestu Platona, czyli z palca uniesionego w górę. Zatrzymują się tylko na patrzeniu na drugiego człowieka. A czasami nawet nie patrzą na drugiego człowieka. Patrzą tylko do przodu i widzą własne interesy.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Oglądałem niedawno film pod tytułem Ziemia Maryi. Polecam, film godny uwagi. W tym filmie jeden z bohaterów nawiązał do ataku terrorystycznego na World Trade Center w Nowym Yorku. Mówił, że po tej tragedii niektórzy ludzie pytali: Gdzie był wtedy Bóg? Dlaczego Go nie było z nami? I pojawiły się wtedy odpowiedzi, że Boga nie było z nami, bo już wcześniej wyrzuciliśmy Go z tego miasta, z naszego życia. Dlatego jeżeli nie chcemy, aby Bóg nam towarzyszył, to do kogo mamy pretensję? On nie będzie się nam narzucał. Szanuje naszą wolność. Jeżeli wolimy po swojemu żyć, nie możemy mieć do Niego pretensji, że nam nie pomaga.

Czasami ludzie, gdy obejmują jakiś urząd, dodają w przysiędze: Tak mi dopomóż Bóg. Pojawia się pytanie: Jaki Bóg? Jak ma na imię? W czym ma dopomagać? Gdy naziści pisali na swoich sztandarach: Gott mit uns, wcale nie oznaczało to, że chcą, aby Jezus im błogosławił. Raczej walczyli z tym Jezusem. Jako potwierdzenie można przywołać: eksterminację Żydów, księży katolickich, czy okrutne zabijanie niewinnych ludzi.

Podobnie może być i dzisiaj. Jeżeli słyszymy, że tak zwani liberałowi mówią: Bóg z nami, wcale nie oznacza, że ten Bóg ma na imię Jezus Chrystus. Mówi św. Jan: Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta, który – jak słyszeliście – nadchodzi i już teraz przebywa na świecie (1 J 4, 1-3). Jeżeli uznamy, że tylko Jezus jest jedynym Bogiem, jesteśmy wtedy na właściwej drodze. W przeciwnym razie wątpimy, błądzimy. I możemy przez przypadek, przez nieuwagę stanąć po stronie szatana.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Podczas tegorocznej kolędy słyszałem głosy. Ale nie były to takie głosy, jak z tej anegdoty. Mówi nauczycielka do nieposłusznych uczniów podczas lekcji, że słyszy głosy. Na to odpowiada jeden uczeń, że on też, ale bierze odpowiednie tabletki. Ja naprawdę słyszałem głosy bardziej świadomych katolików, który twierdzili, że współczesny Kościół w Polsce za mało miesza się do polityki. Trzeba się z tym zgodzić, że pasterze Kościoła ale i szeregowi wierni na urzędach również, boją się zabierać zdecydowany głos w sprawach społecznych. Myślą sobie: Bo co ludzie powiedzą? A kiedy zaczniemy się zastanawiać, co na to Pan Bóg powie? Mówi św. Paweł: Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki (…) Pan jest moim sędzią (1 Kor 4, 3-4). A św. Piotr z uczniami dodaje w Dziejach Apostolskich: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5, 29).

Zgodnie z tym postulatem naszych parafian, że za mało w kościele mówimy o sprawach społecznych, ja dzisiaj pozwolę sobie powiedzieć. Mówią media, że Kościół jest przeciwko konwencji antyprzemocowej. Oczywiście, że jest przeciwko.

Bo jest ona po pierwsze wykluczająca. Dyskryminuje mężczyzn. Dyskryminuje małżeństwo. Dyskryminuje religię. Bo twierdzi, że są to szczególne źródła przemocy. A przecież tak nie jest.

A po drugie jest zbędna. Bo o przeciwdziałaniu przemocy mówił już Pan Jezus w Ewangelii. Gdy przyprowadzili do Niego kobietę cudzołożną, powiedział: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień (J 8, 7). Nie potępił ją, tylko odesłał z nakazem: Idź, a odtąd już nie grzesz (J 8, 11). Gdy przyszedł do Jezusa mężczyzna z zapytaniem, ile razy ma przebaczyć swojemu bratu, On odpowiedział: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy (Mt 18, 22). Czyli zawsze, ilekroć autentycznie ktoś nas o to przebaczenie prosi. A gdy przyszli zapytać Pana Jezusa o najważniejsze przykazanie, odpowiedział: Miłuj Boga całym sercem, a bliźniego jak siebie samego (por. Mt 22, 37-40). Tylko że ci, którzy tworzą takie dokumenty jak konwencja antyprzemocowa nie znają Ewangelii.

I niech sobie przypomną, że w materii walki z przemocą instytucja Kościoła robi bardzo dużo, jeśli nie najwięcej. Prowadzi domy dziecka, ośrodki szkolno-wychowawcze, domy dla samotnych matek z dziećmi, przedszkola i szkoły, domy opieki. Kilka lat temu władze w Niemczech zagroziły, że zabronią Kościołowi prowadzić takie dzieła. Szybko się jednak wycofały, gdy zorientowały się, ile pojawiłoby się ludzi bezrobotnych zwolnionych z pracy w instytucjach kościelnych.

Mówi dziś do nas św. Paweł: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1 Kor 10, 31).

Warto przy tej okazji przypomnieć słowa z listu otwartego ks. bpa Ignacego Deca, który napisał do prezydenta naszego kraju: Chrześcijaninem jest się od chrztu, a zwolennikiem partii od pewnego czasu. Co jest ważniejsze? Przemija wszystko: różne imperia, władza, partie. I tylko słowo Pana trwa na wieki (1 P 1, 25). Warto o tym pamiętać, gdy dokonujemy w życiu codziennych wyborów.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Mam nadzieję, że lepiej rozumiemy słowa św. Paweł z dzisiejszego drugiego czytania: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1 Kor 10, 31). Wszystko warto robić na chwałę Boga: jeść, pić, spać, pracować, uczyć się, sprzątać, budować, remontować, urządzać, modlić się, kierować, sprawować jakąkolwiek władzę.

A gdy już cokolwiek robimy – dodaje św. Paweł – nie bądźmy zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła Bożego (por. 1 Kor 10, 32). Unikajmy wszyscy jakiegokolwiek zgorszenia. Przestrzega nas przed tym grzechem sam Pan Jezus: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie! (Łk 17, 1-2).

Warto – jak sugeruje papież Franciszek – nie tylko patrzeć do przodu, czy na drugiego człowieka, ale nade wszystko patrzeć w górę i pytać się o radę samego Pana Boga. Dlatego św. Paweł kończy dziś swoje pouczenie słowami, które mają być zadaniem domowym dla nas wszystkich: Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa (1 Kor 11, 1). Amen.

 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja