Homilia, VI Niedziela Wielkanocna, rok A


VI Niedziela Wielkanocna, rok A

 

„Jeśli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14, 15).

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

David Hume był angielskim filozofem, o którym mawiano, że nie wierzy w Boga. Kilkakrotnie spotkał się przypadkiem u znajomych z kościelnym z miejscowej parafii. Jednak za każdym razem ich spotkanie trwało bardzo krotko, ponieważ kościelny opuszczał ostentacyjnie pokój, skoro ten rzekomo niewierzący filozof wstępował w jego progi.

Ale pewnego dnia David Hume przytrzymał kościelnego za rękaw i powiedział: „Dokąd się tak spieszysz, przyjacielu? Powinniśmy stopniowo przyzwyczajać się do siebie, ponieważ będziemy musieli spędzać razem jeszcze wiele czasu. Obaj bowiem trafimy do tego samego miejsca potępienia: ja z powodu braku wiary, ty z powodu braku miłości”.

Jeżeli Mnie miłujecie…? No właśnie. Warto przeżywając dzisiaj szóstą niedzielę wielkanocną postawić sobie pytanie: I co dalej? Jeżeli naprawdę miłujemy Boga, w jaki sposób powinniśmy to okazywać? Daje do myślenia przytoczony przed chwilą epizod z życia Davida Hume’a. Bo wydaje się nam, że tacy zawsze jesteśmy porządni, poukładani, wierzący i w przeżywaniu wiary doskonali. A tymczasem codzienna praktyka życia pokazuje coś zgoła innego.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

W dzisiejszej Ewangelii Jezus po raz kolejny pokazuje nam, w jaki sposób chrześcijanin, czyli osoba wierna Chrystusowi powinna potwierdzić swoją tożsamość. To kim jestem, bardzo mocno objawia się w tym, w jaki sposób postępuję. Czy mogę miłować Boga, którego nie widzę, jeżeli brata swojego, którego widzę nie potrafię miłować? Stawia nam to pytanie księga Pisma Świętego. Czy mogę uważać się za wiernego ucznia, uczennicę Chrystusa, gdy odrzucam Jego przykazania? Albo lepiej: czy mogę być uczniem Chrystusa, kiedy poprawiam Jego naukę? Uczeń nie jest większy od swojego mistrza, ani sługa od swojego pana. Jeżeli uczeń zaczyna głosić naukę inną od tej, którą dotychczas wygłaszał nauczyciel, czy może uważać się za spadkobiercę jego myśli? Raczej nie. A jeżeli już to nie w całości, nie w pełni.

Chrystus pyta dzisiaj każdego z nas o miłość. Pyta o miłość do Boga, o miłość do drugiego człowieka. Miłość to bezinteresowny dar z siebie dla drugich – jak zwykł mawiać i nas nauczać Sługa Boży Jan Paweł Wielki. Ten „bezinteresowny dar z siebie” nie pyta o egoistyczne korzyści, ale o altruistyczne metody postępowania. Miłość – co bardzo wyraźnie widać w małżeństwie – wiąże się ściśle z wiernością. Jeżeli ktoś kocha naprawdę, wówczas potrafi pozostać wiernym aż do końca – można powiedzieć – aż do bólu.

Wyrazem wierności Chrystusowi jest radykalizm w zachowywaniu Jego przykazań. Dekalog – proszę pamiętać – zawiera nie pięć lub sześć przykazań, ale dziesięć. Nie wolno nam wybierać z nich tylko tych, które w danej chwili nam się podobają. Wówczas z chrześcijaństwa robimy po prostu supermarket.

Prawo jest po to, aby je łamać – mawiają ignoranci i ci, którzy chcą usprawiedliwić swoją społeczną niedojrzałość. Prawo jest po to, aby je zachowywać. Prawo jest po to, aby porządkować zasady międzyludzkiego funkcjonowania w świecie.

Podobnie prawo Boże: porządkuje nasze odniesienie do Chrystusa i nasze odniesienie do innych ludzi. Wskazuje również na właściwe rozumienie i przeżywanie miłości własnej. „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14, 15). Weźmy te słowa sobie bardzo mocno do serca. Bo Chrystus wypowiada je w konkretnym kontekście. Skoro ma posłać nam swojego Ducha Prawdy, Pocieszyciela, Ducha Mądrości i Mocy, to musi mieć pewność, że dary tego Ducha znajdą podatny grunt. Łaska Ducha Świętego, której pragniemy i oczekujemy ma nas umocnić w wyznawaniu wiary. Ma sprawić, abyśmy chrześcijaństwo traktowali na serio. Abyśmy katolicyzmem żyli na co dzień, a nie tylko od święta.

Mawiali starożytni Rzymianie w odniesieniu do przyjaźni: „Idem velle – idem nolle” („Tego samego chcieć – tego samego nie chcieć”). Powtarzamy i my dzisiaj te same słowa w odniesieniu do miłości Bożej. Kochamy Chrystusa, chcemy realizować Jego przykazania i z tego powodu pragniemy tego samego, czego On pragnie.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Będę prosił Ojca, a da wam Pocieszyciela, który pozostanie z wami na zawsze – mówi do nas dzisiaj Jezus. I my pragniemy tego Ducha, dlatego przyszliśmy na Eucharystię i gorliwie modlimy się, abyśmy potrafili miłować Boga poprzez wierne zachowywanie Jego przykazań.

Niech Komunia święta, która jest pokarmem na drodze do świętości, przemienia nasze życie i umacnia w podejmowaniu dojrzałych wyborów. Niech Duch Święty, który jest darem i owocem miłości Boga objawia nam Chrystusa, do którego – jak głęboko ufamy – przyjdziemy i zdamy sprawę z nadziei, jaka jest w nas. Amen.

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja