Homilia na Narodzenie Pańskie, Msza święta w nocy
Abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie (Tt 2, 11).
Drodzy Bracia i Siostry!
Pewnie każdy z nas już niejednokrotnie w swoim życiu doświadczył tego, że Bóg nawet z największego zła potrafi wyprowadzić dobro. Czasami choroba albo śmierć bliskiej osoby była nam potrzebna, abyśmy zbliżyli się do Boga i zaczęli wierzyć w Niego.
W jednym filmie widziałem taką scenę, jak człowiek, który odszedł od Boga, nawet walczył z Bogiem i Kościołem, został potracony na ulicy przez samochód. Gdy tak leżał umierający na drodze podszedł do niego ksiądz – akurat tamtędy przechodził – aby go wyspowiadać i powiedzieć mu o Bogu. Ten umierający mówi do księdza: Co to za Bóg, który pozwala mi umierać. A ten ksiądz odpowiada, że to dobry Bóg, bo w chwili śmierci nie zostawił go samego, tylko posłał kapłana, który go wyspowiadał. To jest Bóg, który nie pozwolił, aby został on potępiony i trafił do piekła.
Ze zła Bóg potrafi wyprowadzić dobro. Tak było w ogrodzie rajskim. Bóg – jako dobry wychowawca – musiał ukarać pierwszych ludzi i wyrzucił ich z raju. Nie mógł się zachować inaczej. W przeciwnym razie to by była deprawacja ludzi. To by było takie wychowywanie bez zasad. Zgodnie z zasadą: Wszystko mi wolno. Jedna pani opowiadała mi, że miała problem w domu. Ilekroć o coś poprosiła swoją córkę, tylekroć ona tego nie spełniała, bo miała ważniejsze zadania. Zawsze musiała obejrzeć ulubiony serial, albo godzinami się kąpać lub malować. Kiedyś ta mama, gdy wróciła z pracy, celowo nie zrobiła obiadu. Córka wróciła zmęczona ze szkoły i chciała dostać obiad. A mama odpowiedziała, że nie zrobiła, bo nie miała czasu. Najpierw musiała się wykąpać, a teraz maluje sobie paznokcie i choćby bardzo chciała, to i tak nie ma jak zajmować się garnkami. I to jest wychowawcze. A nie bieganie za dziećmi i spełnianie ich wszystkich zachcianek. A co ksiądz wie, o wychowaniu dzieci? – ktoś może zapytać. Gdybym wiedział za dużo, to by pewnie źle o mnie świadczyło. Ale wiem zgodnie z tą zasadą, że nie trzeba być chorym na serce, aby być dobrym kardiologiem. Albo nie trzeba być koniecznie kobietą, aby być dobrym ginekologiem.
Drodzy Bracia i Siostry!
Ale nawet wtedy w raju – jak pamiętamy – Bóg nie zostawił ludzi bez nadziei. Gdy wypędzał ich z raju, wypowiedział tak zwaną protoewangelię: Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę (Rdz 3, 14-15). Bóg zapowiedział w protoewangelii, w tej pierwszej dobrej nowinie, że znajdzie rozwiązanie i naprawi tę trudną sytuację. My wiemy, ze dotrzymał słowa. Posłał nam Jezusa Chrystusa. Jak mówi dziś prorok Izajasza: Dziecię nam się narodziło, syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza (…) Wielkie jest Jego panowanie, które On umocni prawem i sprawiedliwością (Iz 9, 5-6).
Ze zła Bóg wyprowadza dobro. Podobnie było na krzyżu. Ze śmierci Jezusa, która wcale nie była potrzebna, wcale nie była zasłużona, dla nas przyszło odkupienie. Jezus zmartwychwstał. Czasami słyszę z ust ludzi takie złorzeczenia, bluźnierstwa: Co to za Bóg, że pozwala mi cierpieć. Gdzie On jest? Dlaczego mi nie pomaga? Bóg jest bliżej ciebie, niż ci się wydaje. Ale ja zadam inne pytanie: A gdzie jest człowiek, ten twój zaufany przyjaciel, czy przyjaciółka, którzy powinni ci pomóc. Bóg robi wszystko, aby się działo dobrze, tylko my czasami mu skutecznie przeszkadzamy.
Księża spotykają – zwłaszcza po kolędzie – młodych ludzi żyjących bez ślubu i zachęcają ich wtedy, aby zawarli sakrament małżeństwa. Często słyszą, że nie mają pieniędzy. No tak – dobra wymówka. Jeden ksiądz z Wadowic opowiadał mi, że w roku wiary postanowili w parafii rozprawić się z takimi związkami. Zaproponowali, że nie będą żądali żadnych ofiar za ślub i do tego bezpłatnie użyczą salki parafialnej na zorganizowanie przyjęcia weselnego. Tylko, żeby ci ludzie zdecydowali się na ślub. Żeby nie żyli w grzechu. Bo jak umrą, to piekło. I co? Ile osób skorzystało z tej propozycji? Nikt.
Bóg stwarza nam warunki, ale my Mu czasami nie pomagamy. I jeszcze mamy pretensję. A do tych, którzy żyją tak bez zobowiązań warto przytoczyć dziś słowa św. Jana Pawła II, może niektórzy z nich mają z nim nawet zdjęcie: Nie można żyć tylko na próbę, nie można umierać tylko na próbę. Nie można kochać tylko na próbę, przyjmować tylko na próbę i na czas człowieka (Homilia w Kolonii, 15 listopada 1980).
Drodzy Bracia i Siostry!
Ze zła może Bóg wyprowadzić dobro. Bo popatrzmy na przykład łotra, który wisiał na krzyżu po prawej stronie Jezusa. Wiedział, że źle robił, ale w chwili śmierci wyspowiadał się Jezusowi. I się nawrócił. Co usłyszał od Jezusa? Zaprawdę powiadam ci: Dziś będziesz ze mną w raju (Łk 23, 43). A drugi łotr, który był butny, który zachowywał się jak cwaniak, niestety tego nie usłyszał.
Tak samo było z tym spisem ludności, o którym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Sytuacja trudna, niekomfortowa. Kto to widział, aby kobietę w ciąży gnać do Betlejem na jakiś spis? Ale właśnie na kanwie tych świeckich wydarzeń, Bóg mógł sprawić, że wypełnią się proroctwo: A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności (Mi 5, 1). I w ten sposób Jezus, który był z Nazaretu, urodził się w Betlejem.
A tak na marginesie mamy w tej sytuacji pochwałę prawników. Można ich dzisiaj zauważyć. Bo panuje wśród ludzi przekonanie, że prawnicy, a już na pewno adwokaci, nie pójdą do nieba. Tymczasem gdyby nie prawnicy nie byłoby Bożego Narodzenia. Dlaczego? Bo czytamy w Ewangelii: W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie (Łk 2, 1). To, że Jezus urodził się w Betlejem zawdzięczmy dekretowi cesarza o spisie ludności. A kto ten dekret przygotował dla cesarza? Przecież sam go nie sporządził. Oczywiście, że jego prawnicy. Wiec mamy za co być wdzięczni prawnikom.
A gdy już mowa o tych, którzy mają do czynienia z wymiarem sprawiedliwości, ważne jest, aby zawsze pamiętali o słowach z dzisiejszego drugiego czytania: Abyśmy nie tylko rozumnie, ale i sprawiedliwie żyli na tym świecie (por. Tt 2, 11). To również zależy od nich.
Drodzy Bracia i Siostry!
Dużo w mediach mówi się o magii świąt. Niektórzy nawet katolicy używają takich określeń. Czasami nawet w kościołach niczym gwiazdki są zawieszony pentagramy, które są symbolem stosowanym w magii. Jednak te święta nie mają nic wspólnego z magią. Tu chodzi o Boże Narodzenie. A magia jest przecież przeciwieństwem Boga. W tych świętach możemy mówić o tajemnicy, o misterium. Ale na pewno nie o magii.
Jest to dla nas tajemnicą, niepojęte, że narodził się nam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan (Łk 2, 11). Zasłużyliśmy sobie na to? Pewnie nie. Ale na tym właśnie polega prawdziwa miłość – miłość Boga, który nie rozumie, dlaczego w małżeństwie pojawia się zdrada, brak szacunku męża do żony, traktowanie jej przedmiotowo. Nie rozumie też braku miłości dzieci do swoich rodziców. Mówi do nas Bóg w Piśmie Świętym: Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie (Iz 49, 15).
Drodzy Bracia i Siostry!
Dlatego pytamy: Co jest dla nas katolików dzisiaj najważniejsze? Bez czego nie możemy żyć? Mówi św. Paweł w Liście do Tytusa: Abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie (Tt 2, 11).
Żądze światowe to pogoń za władzą, pieniędzmi i seksem. Odpowiedzią Boga na to jest posłuszeństwo, ubóstwo i czystość. Kto może pojąć, niech pojmuje (Mt 19, 12) – mówi Chrystus.
Bezbożność to życie bez Boga. Czy tak naprawdę chcemy żyć? Skoro tu dziś jesteśmy, to raczej nie. Nawet wy, którzyście przyszli tu raz w roku, też szukacie Boga. Do was szczególnie mówi dziś Pismo Święto, mówi narodzony w Betlejem Chrystus: Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! (Iz 55, 6). Bóg jest na wyciagnięcie naszej ręki. Wystarczy Go tylko zaprosić do swojego życia. Może właśnie dzisiaj!
Czego się boisz? Że będziesz musiał żyć inaczej? Że będziesz musiał kochać? Tego się nie bój. Z tym się lepiej żyje. Jak człowiek kocha, to się lepiej czuje. Jest zadowolony z siebie, gdy się kładzie spać po całym dniu, lepiej się mu śpi. I lepiej się wstaje następnego dnia. Jest takie dobre powiedzenie: Człowiek o czystym sumieniu, wyśpi się i na kamieniu. Czytamy w Piśmie Świętym: O gdybyś zważał na me przykazania (…) Nigdy by nie usunięto ani wymazano twego imienia sprzed mego oblicza! (Iz 48, 18). Wszystkie przykazanie są ważne. Warto pamiętać: Jakie życie, taka śmierć. Jaka śmierć, taka wieczność.
Dlatego mówi prorok Izajasz: Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania (Iz 55, 7). A św. Paweł zachęca nas wszystkich w noc Narodzenia Pańskiego: Abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie (Tt 2, 11).
Ks. Marcin Kołodziej
|