Homilia na VI Niedzielę Wielkanocną, rok B
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał (J 15, 16).
Drodzy Bracia i Siostry!
Wśród nas – katolików nie brakuje takich ludzi, którzy hołdują zasadzie: Jakoś to będzie. Niektórzy mówią nawet: Wszystko oddaję Bogu, niech tylko On się martwi. Czy to oby na pewno jest właściwa postawa dla chrześcijanina?
Jakiś czas temu nasi gimnazjaliści pisali swoje egzaminy kompetencyjne, sprawdzające wiedzę. I na teście z języka polskiego mieli piękny fragment z II części Dziadów Adama Mickiewicza. Był tam dialog Guślarza z Dziewczyną. Guślarz pytał: Czego potrzebujesz, duszeczko, Żeby się dostać do nieba? A dziewczyna tak odpowiedziała: Niechaj podbiegną młodzieńce, Niech mię pochwycą za ręce, Niechaj przyciągną do ziemi, Niech poigram chwilkę z niemi. Bo słuchajcie i zważcie u siebie, Że według Bożego rozkazu: Kto nie dotknął ziemi ni razu, Ten nigdy nie może być w niebie.
Pytamy zatem dzisiaj: Czy można dostać się do nieba, nie przykładając się do życia na ziemi?
Krótko po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa pierwsi chrześcijanie zaczęli sprzedawali swoje majątki i je rozdawali, nie uczestniczyli w życiu społecznym, bo czekali z modlitwą na ustach aż Pan znów powróci i zabierze ich do nieba. Nawet apostołowie po Wniebowstąpieniu stali i wpatrywali się w niebo. Dopiero musieli pojawić się aniołowie, którzy powiedzieli do nich: Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba (Dz 1, 11). Dlatego nie warto bezczynnie wpatrywać się w niebo, ale trzeba brać się do roboty. Trzeba iść i głosić Ewangelię. Powiększać grono wierzących w Chrystusa. Udzielać im chrztu w imię Trójcy Świętej. Apostołowie szybko to zrozumieli. A potwierdzenie tego mamy chociażby w dzisiejszym pierwszym czytaniu, w którym św. Piotr naucza i rozkazuje, aby udzielać chrztu (por. Dz 10, 48).
Drodzy Bracia i Siostry!
Chrześcijanin nie może przyjąć postawy wyczekiwania. Biernego widza, który obserwuje otaczający go świat. Wprawdzie Pan Jezus mówi w Ewangelii: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać (Mt 6, 25. Jednak mówi, że mamy się nie troszczyć zbytnio. A słowo zbytnio nie oznacza, że w ogóle nie mamy się o nic martwić, ale mamy się martwić na poziomie wystarczającym, koniecznym. Bo dalej dodaje: Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6, 33). A zatem jednak trzeba się starać i dobrze żyć na ziemi.
Już w VI wieku św. Benedykt z Nursji zredagował swoją Regułę, w której zawarł słynną maksymę: Ora et labora [Módl się i pracuj]. To znaczy, że nie tylko modlitwa w życiu chrześcijanina jest ważna – choć jest niewątpliwie najistotniejsza, bo buduje najważniejszą relacją, jaką jest przyjaźń z Bogiem – ale także ważna jest w naszym życiu praca. Ważne jest bowiem wszystko to, co chrześcijanin robi na ziemi z myślą o niebie. Gdyby tylko modlitwa załatwiała w naszym życiu wszystko, po co byłaby szkoła, zdobywanie w niej wiedzy? Po co byłoby zakładanie rodziny, zabieganie o mieszkanie, powiększanie rodziny? Po co w ogóle byłoby życie na ziemi, gdyby za wszystko miał być odpowiedzialny tylko i wyłącznie Pan Bóg?
Św. Ignacy z Loyoli, założyciel jezuitów miał takie powiedzenie: Módlcie się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracujcie tak, jakby wszystko zależało od was.
Modlitwa ma wielkie znaczenie, w modlitwie można wyprosić dla siebie wszystko, nawet to, co nie jest zgodne z wolą Boga. Jedna pani dała mi kiedyś takie świadectwo, że prosiła Boga, aby pozwolił jej poukładać życie w określony sposób. I tak się stało. Ale po latach tego żałowała, bo od początku czuła, że jej oczekiwania nie szły po myśli Boga. Albo i my sami czasami prosimy o coś Boga, On to wprawdzie spełni, a po czasie okazuje się, że to nie było dla nas dobre rozwiązanie.
Modlitwa jest jednak istotna. O wielkiej wadze modlitwy zapewnia nas sam Jezus: O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię (J 14, 14). A prorok Izajasz tak mówi o ludziach, którzy całkowicie zaufali Bogu: Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą (J 40, 31).
Ale zawsze obok tego Bóg kieruje do nas zachętę, abyśmy nie zostawiali Bogu wszystkiego, ale i my dokładali wszelkich starań. Jest taka maksyma św. Augustyna: Bóg stworzył nas bez nas, ale nie zbawi nas bez nas. Poucza nas św. Paweł w Liście do Filipian: Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (…) Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego wolą (Flp 2, 12-13). A tak mówi sam Jezus w przypowieści o talentach: Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć (…) Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (Mt 25, 20-21).
Drodzy Bracia i Siostry!
Usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii: Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał (J 15, 16). Bóg nas wybrał, abyśmy przynosili owoce.
Ostatnio jechałem pociągiem z Krakowa i niedaleko mnie siedziała pani, która przyleciała do Polski z Norwegii. Przyleciała razem ze swoim psem. Leciała samolotem, potem jechała pociągiem i jeszcze jej została na koniec jazda autobusem. Tyle się natrudziła, żeby ze swoim ulubionym psem przyjechać do Polski.
Ludzie – jak zresztą obserwuję – chętnie wychodzą ze swoimi psami na spacer. Ludzie chętnie biegają rano, aby zadbać o swoje zdrowie. Na bilbordach reklamuje się nowo otwarty klub fitnessu, który jest codziennie czynny od 6.00. I ludzie przed pracą jeszcze potrafią tam pójść i ćwiczyć. Wszystko to robią, bo im na tym zależy.
A jak jest z chodzeniem do kościoła, na Mszę świętą? Tutaj niestety bywa różnie. Czasami nie ma spotkania z Bogiem. Bo zmęczenie po tygodniu pracy, bo trzeba odpocząć… Co to jest za postawa? Lenistwo i brak miłości do Boga. A w życiu – jak mówi św. Ignacy – módlcie się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracujcie tak, jakby wszystko zależało od was.
Jeżeli nie będzie w naszym życiu ora et labora [módl się i pracuj] nie będziemy też przynosić owocu. A jeśli nie będziemy przynosić owocu, co Chrystus zrobi z nami? Odpowiada na to pytanie sam Jezus w przypowieści o winnym krzewie i latorośli: Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie (J 15, 6).
Niech ta Msza święta niedzielna, która jest szkołą miłości i ucztą miłości, umacnia nas w chodzeniu za Jezusem i z Jezusem. Warto pamiętać, że to Chrystus nas wybrał i przeznaczył, abyśmy szli i owoc przynosili, i by owoc nasz trwał (por. J 15, 16). Amen.
Ks. Marcin Kołodziej
|