Homilia, Zesłanie Ducha Świętego 4

Homilia na Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, rok C

 

Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus (1 Kor 12, 3).

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Christus dilexit nos – Chrystus nas umiłował. To zawołanie biskupie mianowanego wczoraj naszego nowego biskupa wrocławskiego ks. abp Józefa Kupnego. Te słowa: Chrystus nas umiłował, właściwie jesteśmy w stanie zrozumieć dzięki dzisiejszej uroczystości.

Gdyby Chrystus tylko zmartwychwstał, tylko wstąpił do nieba, pewnie cieszylibyśmy się, że tak się stało. Ale jednocześnie odczuwalibyśmy jakąś niepewność, pustkę, bo pytalibyśmy się wzajemnie o nas samych. Co z nami? Jaki jest nasz los? Przecież te wydarzenia: zmartwychwstanie Jezusa, czy Jego wniebowstąpienie nie sprawiły, że staliśmy się lepsi. Nadal jesteśmy grzeszni, słabi, śmiertelni.

Dlatego potrzeba było zesłania Ducha Świętego, abyśmy zrozumieli, że Chrystus nas umiłował do końca, całkowicie. I że wobec każdego z nas ma plan, który ciągle realizuje.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Musimy ciągle przypominać sobie, kim jesteśmy. Zwłaszcza, że kilka dni temu dotarły do nas nowinki naukowe, że w USA będzie można klonować ludzi na organy. Kim zatem jest człowiek? Co mu wolno? Te pytania – może bardziej niż kiedykolwiek – są aktualne dzisiaj.

Zachowały się do naszych czasów piękne kazania św. Leona Wielkiego – papieża żyjące w V wieku. Któregoś roku w uroczystość Bożego Narodzenia wygłosił kazanie, w którym powiedział: Agnosce oh cristiane dignitatem tuam! (Poznaj swoją godność, chrześcijaninie); Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego.

Jak jest nasza godność? Kim jestem naprawdę? Możemy to zrozumieć właśnie dzięki Duchowi Świętemu. Nie tylko przychodzi On z pomocą w naszej modlitwie, ale także wtedy, gdy chcemy zrozumieć zarówno Jego samego, jak i nas samych.

Św. Paweł mówi o nas, że jesteśmy świątyniami Ducha Świętego: Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6, 19-20). A skoro każdy z nas jest świątynią Ducha Świętego, to mamy się do Ducha Świętego upodobnić.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Jak zrozumieć Ducha Świętego? Ciekawie wytłumaczył to bp Grzegorz Ryś z Krakowa. W Tygodniku Powszechnym z czerwca 2003 roku napisał, że Pismo Święte ukazuje nam Ducha Świętego za pomocą wielu symboli. Każdy z tych symboli objawia nam część prawdy o Nim. Jeżeli chcemy w pełni zrozumieć Ducha Świętego, trzeba te symbole poskładać razem. Jakie to symbole? Przede wszystkim: wiatr, ogień, woda, olej, gołębica.

Duch Święty został pokazany jako wiatr. Taki obraz pojawia się zwłaszcza w Księdze Rodzaju. Cechą wiatru jest wolność. Jak czytamy w Ewangelii według św. Jana, wiatr wieje kędy chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża (J 3,8). Duch Święty jest wolny. Nie można Go kupić. Nie można Go skrępować. Nie można Go zamknąć w jednej formule, obrazie, czy formie pobożności. Człowiek żyjący w Duchu Świętym zna wartość wolności. Św. Paweł powie: Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść (1 Kor 6, 12). Każdy z nas musi zatem mądrze wybierać. Dlatego ten sam św. Paweł napisał do Galatów: Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli! (…) Biegliście tak wspaniale! Kto przeszkodził wam trwać przy prawdzie? (Ga 5, 1. 7). A w 1 Liście do Koryntian przypomniał konkretnie: Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego (1 Kor 6, 9-10).

Duch Święty został pokazany jako ogień. Ogień jest symbolem miłości. Pieśń nad pieśniami mówi: Bo jak śmierć potężna jest miłość (…) żar jej to żar ognia, płomień Pański (Pnp 8, 6). A papież Jan Paweł II w encyklice o Duchu Świętym Dominum et vivificantem przypomina, że Duch Święty jest osobową miłością. Jak jest z naszą miłością? Tutaj najbardziej pasuje obraz ogniska, które, aby płonęło potrzebuje ciągłego podkładania drewna. Tak ma być miłości małżeńskiej, rodzinnej, jakiejkolwiek.

Duch Święty został pokazany jako woda. Jezus w Ewangelii według św. Jana powiedział: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza (J 7, 37-38). Woda jest dla każdego z nas niezbędna. Potrzebujemy jej do wszystkiego. Jak pijemy kawę, czy herbatę, nie mówimy, że pijemy wodę z kawą, wodę z herbatą, a jednak ona tam jest. Wyobraźmy sobie sytuację bez wody. Rozmawiają dwie mrówki na pustyni: masz coś do picia? Tak, oranżadę w proszku. I co z tego… Ale woda uczy też pokory. Pamiętamy powódź z 1997 roku. Nikt nie mógł powstrzymać tej wody. Dostawała się nie tylko z przerwanych wałów, ale też ze studzienek kanalizacyjnych, wybijała z łazienek. To nas uczy pokory wobec wody. Trzeba zatem też być pokornym wobec Boga. Poucza nas św. Piotr: Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. (1 P 5, 5-6).

Duch Święty został pokazany jako olej. W Psalmie 45 czytamy: Miłujesz sprawiedliwość, wstrętna ci nieprawość, dlatego Bóg, twój Bóg, namaścił ciebie olejkiem radości hojniej niż równych ci losem (Ps 45,8).  Radość jest owocem Ducha Świętego (Ga 5, 22). W Kościele w V wieku mówiło się nie o siedmiu, ale o ośmiu grzechach głównych. Wśród nich był właśnie smutek. Olej – szczególnie w liturgii – jest znakiem uświęcenia. Jeżeli kogoś lub coś namaszczamy olejem, to wyłączamy go z tego, co nieświęte i włączamy w sacrum. Tak jest z budynkiem kościelnym, ołtarzem. Tak też jest z nami w sakramencie chrztu świętego (namaszczani jesteśmy na szczycie głowy, aby Duch Święty nas przeniknął), w sakramencie bierzmowania (namaszczani jesteśmy na czole, aby potwierdzić namaszczenie chrzcielne). Skoro jesteśmy uświęcenia, rodzi się pytanie, czy potrafimy być inni? Czy czymkolwiek się jeszcze odróżniamy od świata? A może zrobiliśmy już wszystko, co możliwe, aby się do niego upodobnić? Zachęca nas św. Paweł: Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12, 2).

Duch Święty został pokazany jako gołębica. I tutaj nie chodzi o komunistycznego gołąbka pokoju. Gołębica w Piśmie Świętym jest przede wszystkim symbolem ofiary. I to ofiary dobrowolnej, bo jak mówią znawcy tematu zabijany gołąb – wbrew naturze – wyciąga szyję pod nóż. Gołębica przypomina nam, że to Bóg Ojciec tak bardzo nas kocha, że nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wydał w ofierze (por. Rz 8, 32). Nie wolno nam zatem myśleć o Bogu jako o tym, który ciągle nas ogranicza, daje nakazy, zakazy oraz okrada nas ze szczęścia. On daje nam prawo dla naszego dobra. I tak nas poucza przez Mojżesza: Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Pan, Bóg mój, abyście je wypełniali w ziemi, do której idziecie, by objąć ją w posiadanie. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów… (Pwt 4, 5-6).

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Przyjdź Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości – tak prosiliśmy Boga w aklamacji przed Ewangelią. Niech to dzisiejsze słuchanie słowa Bożego oraz Komunia święta, którą za chwilę przyjmiemy napełniają nasze serca właśnie obecnością Ducha Świętego. Przecież gdyby nie Duch Święty, nikt z nas nie potrafiłyby powiedzieć: Panem jest Jezus (1 Kor 12, 3). Amen.

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja