Homilia, VIII Niedziela Zwykła, rok B


VIII Niedziela Zwykła, rok B

 

Jest taka krótka brazylijska opowieść. We śnie szedłem brzegiem morza z Panem, oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia. Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady – mój i Pana. Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad odciśnięty w najcięższych dniach mego życia. I rzekłem: „Panie postanowiłem iść za Tobą, przyrzekłeś być zawsze ze mną; czemu zatem zostawiłeś mnie samego wtedy, gdy mi było ciężko?” Odrzekł Pan: „Wiesz, synu, że cię kocham i nigdy cię nie opuściłem. W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad, ja niosłem ciebie na moich ramionach.

 

Drodzy uczestnicy tej niedzielnej Eucharystii!

 

Czasami bardzo trudno jest przekonać się człowiekowi, że Bóg działa w jego życiu. Czasami trudno przekonać człowieka, że Bóg jest wierny słowu, które raz wypowiedział. Dzieje się tak, ponieważ człowiek wierność Boga postrzega przez pryzmat swojej ułomnej wierności. Tymczasem Bóg mówi: jesteście moim ludem, jesteście wybranym plemieniem, jesteście w końcu pierwocinami moich stworzeń – jak to słusznie podkreśliła i przypomniała nam aklamacja wyśpiewana przed Ewangelią.

Tak, Bóg jest wierny. I to wierny aż do końca. Potwierdza to przytoczona powyżej opowieść, ale potwierdza to przede wszystkim Pismo Święte, które niejednokrotnie przypomina o obietnicy Chrystusa, który jest i działa wśród nas aż do skończenia świata. Nie lękajcie się, miejcie odwagę, Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.

A jak jest z tą wiernością ze strony człowieka. Niestety, tutaj pojawia się problem. Ludzie, mimo że stworzeni zostali na obraz i podobieństwo Boga, odkupieni krwią Chrystusa, uświęceni mocą Ducha Świętego są niewierni. I o takiej kondycji człowieka, o takiej naturze człowieka mówi dzisiejsza liturgia słowa Bożego. Spójrzmy na pierwsze czytanie. Prorok Ozeasz, autor przeczytanego przed chwilą tekstu biblijnego przypomina o niewierności ludzi. Przywołuje słowa Boga, który ma dosyć ciągłej zdrady ze strony człowieka i mówi: chcę przynęcić niewierną oblubienicę – czyli lud – na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca. I poślubię cię znowu na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana. Ciekawą postacią był prorok Ozeasz. Można go zaliczyć do grona najbardziej gorliwych proroków Pana. Przeciwstawił się swoim rodakom, nazwał ich niewdzięcznymi wobec Boga i poślubiając prostytutkę pokazał im, że upodobnili się do niej. Poprzez fałszywy kult stali się cudzołożnikami i wiarołomcami. Stali się niewierni.

Tymczasem Bóg żąda od człowieka czegoś zupełnie innego. Chce na nowo go poślubić, zawrzeć z nim Nowe Przymierze, okazać mu miłość oraz miłosierdzie i w ten sposób przywrócić sprawiedliwość i prawo. Bóg chce, aby ludzie powrócili do Niego okazując Mu wierność. Wtedy będą – jak zaznaczył św. Paweł w drugim czytaniu – sługami Nowego Przymierza, sługami Ducha, który ożywia, sługami królestwa, które przyniósł Jezus Chrystus – Dawca Nowego Prawa i Oblubieniec człowieka.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Kiedy słuchamy tych słów zarówno proroka Ozeasza, jak i Apostoła narodów, bo taki oto tytuł przysługuje św. Pawłowi, odnajdujmy siebie i nasze życie w perspektywie tej nauki. I przy tej okazji musimy postawić sobie pytanie: Czy my jesteśmy wierni Bogu? Czy jesteśmy wierni Jego nauce z mocą? Czy jesteśmy otwarci na działanie Ducha Świętego, który ma nas ożywiać, odmieniać? To są pytanie, które dzisiaj nie możemy pozostawić bez odpowiedzi. Każdy z nas, jak tutaj siedzi, musi w sercu zrobić poważny rachunek sumienie i odpowiedzieć dziś Chrystusowi na pytania o wierność.

Jaki bowiem sens miałaby nasza wiara, gdyby pozbawiona była wierności Bogu? Co by przypominała? Zapewne jakiś synkretyzm religijny. Jakąś zbitkę różnych wygodnych formuł i twierdzeń, gdzie przykazania Boże i kościelne byłyby możliwe do zachowania jedynie w wybranych sytuacjach życia, w warunkach dla nas korzystnych, wygodnych. Gdy zaś coś z nauki Bożej wydawałoby się za trudne lub zbyt wymagające, wówczas natychmiast należałoby to odrzucić.

Nie, to nie jest postawa ludzi Nowego Przymierza. To nie jest postawa ludzi, którzy wybrali przymierze Ducha. To nie jest postawa ludzi, którzy Chrystusa mają za oblubieńca i Jego obecnością pragną się radować. Chrześcijan bowiem to człowiek wierny. I to nie przygodnie, od święta, ale wierny aż do końca. Wierny, bo wie jak wielki jest Ten, któremu tak bardzo zaufał.

A w jaki sposób być wiernym? Jakie są oblicza wierności w naszym życiu? Przede wszystkim wierność słowu Bożemu, słuchanie i wypełnianie go. Następnie wierność swojemu powołaniu: czy to dziecko, czy człowiek młody, czy osoba dorosła, czy to w końcu człowiek w pełni lat. W każdym swoim działaniu trzeba szukać wierności. Poprzez dobre wypełnianie swoich zadań stajemy się zawsze wiernymi wobec Boga.

 

Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie!

 

Jest jeszcze coś, bez czego nasza wierność nie miałaby sensu. Jest cnota, która stanowi fundament rozumienia wiary w Boga i przeżywania tej wiary. To jest miłość. To jest ta szczególna więź doskonałości.

I o tej właśnie miłości napisał papież Benedykt w swojej pierwszej Encyklice „Deus caritas est”. Czytamy w niej: „Uwierzyliśmy miłości Boga – tak chrześcijanin może wyrazić podstawową opcję swego życia. U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, ale natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie”.

I my rozważający dzisiaj wierność wobec Boga możemy dodać, że ta miłość nie tylko rozumiana jako cnota Boska, ale także, a może przede wszystkim utożsamiona z Chrystusem jest dla nas źródłem wierności. Jeżeli „tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy miał życie wieczne”, to my nie możemy postąpić inaczej, jak tylko takiemu Bogu odpowiedzieć miłością i wypływającą z niej wiernością.

Niech ta Eucharystia, podczas której doświadczamy miłości przychodzącego do nas Chrystusa stanie się dla nas umocnieniem i siłą, abyśmy potrafili miłować z wiernością. Dzięki temu nie będziemy niewierną oblubienicą, którą prorok Ozeasz porównuje dzisiaj do prostytutki, ale oblubienicą wierną, świętym Kościołem Boga, wspólnotą prawdziwej miłości. I tego sobie i wam życzę. Amen.

 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja