Homilia, Narodzenie Pańskie, Msza w dzień, 1

Homilia na uroczystość Narodzenia Pańskiego

 

„Na początku było Słowo

A Słowo było u Boga

I Bogiem było Słowo.

Na świecie było Słowo

A świat stał się przez Nie

Lecz świat Go nie poznał.

Przyszło do swojej własności

A swoi Go nie przyjęli…”

 

Bracia i Siostry w Chrystusie Panu!

 

Na początku taki obrazek. Dochodzi północ w jednym z kościołów naszej Archidiecezji. Świątynia parafialna wypełniona ludźmi. Wszystkie ławki w kościele zajęte. Rozpoczyna się Msza święta. W uroczystej procesji ksiądz z ministrantami zmierzają w stronę ołtarza, organista intonuje „Wśród nocnej ciszy”, a przy końcu kościoła, przy dziesiątej ławce od końca stoi kobieta w zaawansowanej ciąży, w stanie błogosławionym, w stanie odmiennym. Widać to doskonale, nawet będąc blisko ołtarza. Ludzie śpiewają trzecią zwrotkę kolędy: „Ach witaj, Zbawco z dawna żądany”. Potem znak krzyża, akt pokuty, wyśpiewany przez wszystkich hymn: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” zwany hymnem anielskim (ponieważ nawiązuje do spotkania Anioła z pasterzami po narodzeniu Jezusa w Betlejem, i dlatego wprowadzony do liturgii w II wieku najpierw był śpiewany tylko raz w roku w Boże Narodzenie, dzisiaj na szczęście częściej: w niedziele i święta). Następnie czytania mszalne: „Dziecię się nam narodziło, Syn został nam dany”, psalm z powtarzanym refrenem: „Dziś się narodził Chrystus Pan Zbawiciel”. A przy końcu kościoła kobieta w ciąży zaczyna zmierzać w stronę wyjścia. Zatrzymała się przy pustym konfesjonale i z trudem usiadła na klęczniku, na którym klękają chętni do spowiedzi. A ksiądz, który właśnie podszedł do ambony i rozpoczynał czytać Ewangelią pomyślał sobie w sercu: Boże Narodzenie.

Parafianie, którzy cały adwent zanosili śpiewy do Boga i wołali podczas każdej modlitwy: „Przyjdź, Panie Jezu”, w noc Narodzenia Pańskiego odnieśli życiową porażkę. Po raz kolejny kolęda: „Nie było miejsca dla Ciebie” okazała się nieść w sobie ponadczasowy tekst. Smutne? Niestety. Ale prawdziwe.

 

Bracia i Siostry w Chrystusie Panu!

 

Dzień Bożego Narodzenia. Dzień, kiedy Bóg, który wielokrotnie i na rożne sposoby przemawiał niegdyś do ojców przez proroków, w końcu postanowił przemówić do nas przez swojego Syna.

W ten dzień święty, gdy wielka światłość zstąpiła na ziemię…

Przychodzimy, aby dotknąć tajemnicy Betlejem – domu chleba.

Przychodzimy, aby fascynować się widokiem dzieciny, która leży w żłobie.

Przychodzimy, aby oddać chwałę Bogu, który jako Jednorodzony Syn przybywa pełen łaski i prawdy.

Jezus Chrystus – Boży Syn przybywa pełen łaski i prawdy.

Łaska Boga powinna być przez nas widziana i rozumiana jako zmaganie się Jedynego i Wszechmocnego Boga z samym sobą o przyszłość stworzenia, o przyszłość człowieka. Bóg ma na horyzoncie swojego wzroku odkupienie i zbawienie ludzi. Przyjście na świat Jezusa jest walką o wolność, dobro, szczęście dla każdego z nas. Bóg niczego nam nie odbiera, niczego nie narzuca. Przeciwnie, daje stokroć więcej. Daje nam historię: miejsce, czas, wydarzenia. I ludzi do miłowania, uszczęśliwiania i szanowania, stworzonych na obraz i podobieństwo Boga.

Chrystus przybywa pełen prawdy. To ważna cecha Boga. Bóg jest bowiem samą Prawdą. Słowa Boga nie mogą mylić, a jeśli prowadzą do błędu – nie są słowami Boga. Szukać prawdy – to nasze zadanie. Szukać jak pasterze, którzy przychodzą do groty narodzenia. Szukać jak mędrcy, którzy oddają pokłon. Ale szukać również jak Apostołowie, którzy powołani, pozostali z Jezusem i Mu towarzyszyli; jak Nikodem, który wieczorami rozmawiał z Jezusem; jak bogaty młodzieniec, który zadał Mu pytanie o życie wieczne.

 

Bracia i Siostry w Chrystusie Panu!

 

Św. Jan mówi w dzisiejszej Ewangelii, że wszyscy, którzy przyjęli Jezusa stali się dziećmi Bożymi. Ci, którzy wierzą w Jego imię, z Boga się narodzili.

Jezus – znajdujemy to w Ewangelii – nauczając o potrzebie ciągłej i wytrwałej modlitwy, stawia w pewnym momencie pytanie: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18, 8 ). Pytanie o wiarę jest aktualne zawsze. A może zwłaszcza w obecnych czasach. Bo jedni twierdzą, że jej nie potrzebują. Inni z kolei totalnie przeciwstawiają jej wiedzę. A my po raz kolejny pytamy o wiarę.

Mojżesz jest tym, który z Synaju przyniósł nam prawo Boże. Natomiast Abraham jest dla nas wzorem zaufania i wiary. Wyszedł ze swojego domu rodzinnego i poszedł w nieznane. Dlaczego? Bo Bóg mu tak nakazał. Pismo Święte mówi, że wierzący w Boga są potomstwem Abrahama, ponieważ tak jak on wierzą. Mają całkowite zaufanie do Boga i Jego słów.

 

Bracia i Siostry w Chrystusie Panu!

 

Kto wierzy rodzi Chrystusa. Maryja zaufała, poradziła sobie z trudami macierzyństwa. Trafiła na dobrego męża. Razem stworzyli dom dla Boga. Ich życie było rodzeniem Chrystusa. Ukazywaniem Go światu. To zadanie również dla każdego z nas. Rodzić Chrystusa. Z Jego Ewangelią. Z Jego nauką. Także z Jego krzyżem. O ten krzyż toczy się dzisiaj walka. Gdy Żydzi walczyli z krzyżem za czasów Jezusa, było to zrozumiałe, bo oznaczał narzędzie hańby. Ale dzisiaj, po zmartwychwstaniu Chrystusa? To niezrozumiałe.

Tradycja wschodnia zna rozmaite ikony. Wśród nich jest ikona narodzenia Jezusa. Na niej narodzony Jezus jest zawinięty w płótno pogrzebowe, a żłóbek bardziej przypomina grób. Zatem Boże Narodzenie ściśle wiąże się z męką i śmiercią na krzyżu. Więc jeżeli komuś nie odpowiada krzyż, niech również zostawi nasze chrześcijańskie Boże Narodzenie. Opłatek, którym dzieliliśmy się w wigilijny wieczór jest zapowiedzią chleba eucharystycznego, który w wieczerniku i na krzyżu stał się sakramentem jedności.

Są jednak ludzie, którym krzyż nie odpowiada. Dlaczego? Ponieważ po prostu boją się krzyża. Boją się krzyża tak samo, jak boją się Jezusa Chrystusa. A przecież niepotrzebnie. Bał się Chrystusa herod, bo myślał, że odbierze mu jego królestwo. I nie odebrał, bo Chrystus jest znacznie większym królem. Boją się Chrystusa rządzący państwami, bo skoro nie potrafią zapewnić dobrobytu, jako pocieszenie stosują zasadę „chleba i igrzysk”. W efekcie zamiast wolności religijnej serwują wszystkim niewolę obyczajową.

Kto wierzy nigdy nie jest sam. Kościół to wspólnota wiary, obyczajów. Pamiętajmy o tym. „Idem velle, idem nolle” (tego samego chcieć, tego samego nie chcieć) – tak definiowali przyjaźń Rzymianie. Każdy z nas idzie, co prawda inną drogą, ale patrzymy w tym samym kierunku. W stronę Boga. Odnajdujemy Go dzisiaj w Jezusie Chrystusie. Tym, który narodził się w Betlejem. On nam daje swoje słowo, obecność. Ale każdemu z nas daje również drugiego człowieka, którego odnajdujemy we wspólnocie Kościoła.

 

Bracia i Siostry w Chrystusie Panu!

 

Odwieczne Słowo Ojca „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”. Przeszło dwadzieścia wieków po historycznym przyjściu Boga-Człowieka na świat ciągle są ci, którzy Go nie przyjmują. Niestety. Odrzucają Jego łaskę, prawdę, wolność. Walczmy z tym po chrześcijańsku, jako dobrzy żołnierze Jezusa. Przez styl naszego świętego życia pokazujmy im prawdę o Chrystusie, który niczego nie odbiera, tylko stokroć więcej daje. I dziękujmy Bogu w ten dzień Narodzenia Pańskiego, że mimo odrzucenia „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami”. I oglądamy Jego chwałę. Amen.

 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja