Homilia, Narodzenie Pańskie, Msza w dzień, 2

Homilia na uroczystość Narodzenia Pańskiego

 

„Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 10-11).

 

Drodzy chrześcijanie!

 

Kilka dni temu w gazecie „Rzeczpospolita” można było przeczytać, że Komisja Europejska rozesłała do szkół we wszystkich krajach Unii Europejskiej kolorowe kalendarze, w których widnieją święta różnych religii, ale bez chrześcijańskich. Żeby było ciekawiej jakiś czas wcześniej instytucje unijne rozesłały kartki świąteczne z napisem: „Sezonowe pozdrowienia”. Niestety w imię źle rozumianej poprawności politycznej usuwa się z przestrzeni publicznej święta chrześcijańskie. Powiecie: proszę księdza, ale nie każdy przecież musi być chrześcijaninem. To prawda. A zatem jak ktoś nie jest chrześcijaninem, niech nie przyjmuje życzeń z okazji Bożego Narodzenia i niech nie obchodzi świąt chrześcijańskich.

Po raz kolejny sprawdzają się słowa z Ewangelii według św. Jana, które odczytaliśmy przed chwilą. Słowo, czyli Jezus Chrystus, przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Przykre to jest, ale niestety prawdziwe.

Niektórzy z was pewnie powiedzą, że nie dość, że raz albo dwa razy w roku przyjdę do kościoła, to ksiądz znowu mówi o polityce, bo przecież padają słowa o tak zwanej poprawności politycznej. A o czym mam mówić? O małym Jezusku położonym w żłobie? Tak, właśnie o Nim mówię. Prorok Izajasz nazywa Jezusa Emmanuelem, czyli Bogiem z nami. Mały Jezusek, dlatego narodził się w żłobie, aby być wielkim Bogiem z nami. I On chce wchodzić we wszystkie sfery naszego życia. A może trzeba powiedzieć inaczej, aby było bardziej poprawniej: On jest obecny we wszystkich sferach naszego życia, bo one na pierwszym miejscu do Niego należą. Niestety jednak jest z nich na każdym kroku sukcesywnie i skutecznie wyrzucamy.

 

Drodzy chrześcijanie!

 

Doskonale wiecie, że w liturgii 6 grudnia jest wspomnienie św. Mikołaja, biskupa z Miry na terenie dzisiejszej Turcji, który był dobry i hojny dla ludzi. Na pamiątkę tego świętego biskupa, my obdarzamy się prezentami. Na Mszy świętej roratniej właśnie 6 grudnia zapytałem zgromadzone dzieci, czy wiedzą, kogo wspominamy tego dnia w liturgii. I co? Nie widzieli, bo oni nie znają już dzisiaj dobrego biskupa z Miry, tylko czerwonego krasnala mieszkającego w Laponii. Chrystus przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.

Przed świętami zwykle w szkołach organizuje się wigilie klasowe. Biorą w nich udział uczniowie, którzy świętują Boże Narodzenie. Jest opłatek, wspólna modlitwa, śpiewanie kolęd i jedzenie przygotowanych potraw. Niestety w jednej z klas w szkole, w której uczę religii, w tym roku było inaczej. Zamiast wigilii zrobili sobie „lunch grudniowy”, zamiast akcentów chrześcijańskich przynieśli słońce na patyku, które symbolizowało pogańskie wierzenia. Dlaczego? Żeby nie obrazić niczyich uczuć religijnych. I znowu Chrystus przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.

Jeden pan w średnim wieku zapytał mnie, jak to jest z tym postem w dniu wigilii. Odpowiedziałem, że nakazany nie był nigdy, ale tradycyjnie zawsze zachowywany. A jak ma być w tym roku – pyta mnie dalej ten pan. Odpowiedziałem, że akurat w tym roku w wigilię to obowiązuje nas wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ponieważ wypada ona w piątek. Ale pan na to, że ma już uszka z mięsem i nie będzie tego zmieniał. Cóż Chrystus przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.

I jeszcze jedna sytuacja. Rozmawiałem z jedną panią na temat wigilii pracowniczych. Zresztą uczestniczyłem ostatnio w takowej. Z wigilią to maja one zapewne mało wspólnego, ale może w takim dniu, jak dzisiejszy, nie warto wszystko nazywać po imieniu, gdyż należałoby użyć zbyt mocnych słów. I kiedy tak rozmawialiśmy, to doszliśmy do przekonania, że wszystko idzie po przodu, z postępem. Tylko pytanie, dlaczego tak mało w tej nowoczesności jest Pana Boga. Czyżby Bóg był przeciwnikiem postępu? Czyż nie ma miejsca dla Boga w tej nowoczesności?

 

Drodzy chrześcijanie!

 

Nie musi tak być, jak słyszeliśmy na początku dzisiejszej Ewangelii: Chrystus przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Bóg może być i z pewnością jest synonimem: nowoczesności, rozwoju, postępu. Bóg nie jest bohaterem z podręcznika do historii. Boże Narodzenie nie jest bajką na dobranoc opowiedzianą przez rodziców swoim małym dzieciom. Wasza obecność na dzisiejszej Mszy świętej zdaje się być potwierdzeniem tej odpowiedniej relacji pomiędzy osobowym Bogiem a człowiekiem.

Czytaliśmy także w dzisiejszej Ewangelii: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1, 12). Uroczystość Narodzenia Pańskiego jest momentem zwrotnym w historii zbawienia. Dzięki temu wydarzeniu możemy stawać się dziećmi Bożymi. Jak mawiali Ojcowie Kościoła: Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem. Tylko są pewne konsekwencje i wymagania, jakie stają przed dziećmi Bożymi. Najważniejsze z nich, bez wątpienia, to obowiązek dawania świadectwa. Przypomina nam Jezus po swoim zmartwychwstaniu: „Będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8 ). A zatem mamy przyznawać się do Pana Jezusa na każdym etapie naszego życia i w każdej sytuacji. Nie ma więc okoliczności lub miejsc, gdzie moglibyśmy powiedzieć lub pokazać, że nie znamy Jezusa, Jego zasad, Jego nauki. Wszędzie powinna nam towarzyszyć wiara w Niego. Jeżeli mamy wizję Boga zamkniętego w czterech ścianach naszego mieszkania, albo w budynku kościelnym, nie jest to Bóg, który narodził się w Betlejem. Narodzony w Betlejem jest bowiem Emmanuelem, Bogiem z nami, obecnym we wszystkich sytuacjach naszego życia. My zaś mamy być zwiastunami radosnej nowiny, o których mówi dzisiaj w pierwszym czytaniu prorok Izajasz. Jakie mają zadanie owi zwiastuni radosnej nowiny? Mają mówić, że ich Bóg zaczął królować.

 

Drodzy chrześcijanie!

 

Nie wolno nam ani się smucić, ani zniechęcać, że mamy w obecnych czasach do czynienia z tak zwanym błędem antropologicznym. Co to znaczy? Że w imię tej źle rozumianej nowoczesności próbuje się promować ideę stworzenia nowego człowieka i nowego porządku świata, które nie mieszczą się logice Pana Boga. Zamiast życia promuje się cywilizację śmierci. Zamiast umacniać autorytety, niszczy się te, które jeszcze zostały. Zamiast wolności daje się człowiekowi nowe formy zniewolenia.

Takie praktyki będą zapewne pojawiały się ciągle. Dlatego nie powinniśmy upadać na duchu. Naszym zadaniem zaś jest dawać świadectwo temu, co mówi Chrystus. On jeden w całej historii ludzkości nie zmienia swoich poglądów ani przekonań. A Jego królestwo trwa do dzisiaj.

Nie bójmy się być ani ortodoksyjni, ani konserwatywni. Bo są to postawy ludzkie, które doceniają dokonania przeszłości, zachowują to, co w historii było najpiękniejsze i na tej podstawie budują nowoczesność oraz lepsze życie.

 

Drodzy chrześcijanie!

 

„Słowo stało się ciałem i oglądaliśmy Jego chwałę” (J 1, 14). Niech to będą dla nas wszystkich życzenia w ten dzień Bożego Narodzenia, abyśmy pochylając się nad tajemnicą stajenki betlejemskiej i przystępując do Komunii świętej nosili w sobie wiarę w to, że Odwieczne Słowo Ojca, czyli Jezus Chrystus stał się ciałem, a my przyjęliśmy Go i oglądamy Jego chwałę. Amen.

 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja