Homilia, VII Niedziela Zwykła, rok A

Homilia na VII niedzielę zwykłą, rok A

 

Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 48).

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Kto spacerował po paryskim Luwrze, mógł w tym muzeum zauważyć ustawiony ciemny słup z diorytu, taką stelę, którą można podzielić na dwie części. Na górze tej steli jest przedstawione, jak król Hammurabi odbiera z rąk mezopotamskiego boga Szamasza insygnia władzy, a na dole zaś zapisane są zwyczaje i prawa, które mają być przestrzegane w Babilonii. To jest ten słynny Kodeks Hammurabiego. W nim znajdujemy podobne zasady, o których mówił do Izraelitów Mojżesz, a które padają w dzisiejszej Ewangelii z ust Jezusa: oko za oko, ząb za ząb.

Czasami mówi się, aby coś zrozumieć musimy zacząć od Adama i Ewy. Tak jest w przypadku dzisiejszej Ewangelii. Aby ją zrozumieć, aby zrozumieć dalszy ciąg tak zwanego Kazania na Górze – wygłoszonego przez Jezusa – musimy faktycznie cofnąć się do Adama i Ewy. W raju wszystko było idealne. Idealna była relacja człowieka z Bogiem. Idealna była też relacja ludzi między sobą. Tę sytuację zniszczył pierwszy grzech. Gdy ludzie opuścili ziemski eden, wówczas zaczęli się kierować innym prawem, niż to, którego nauczyli się w raju.

Biblijny Lamek, który był potomkiem Kaina – czytamy o nim w Księdze Rodzaju – powiedział do swoich żon: Słuchajcie, co wam powiem, żony Lameka. Nastawcie ucha na moje słowa: Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy! (Rdz 4, 23-24). Te słowa wskazują na to, jak wieki upadek moralny wówczas panował.

Dlatego, gdy Bóg chciał zawrzeć za pośrednictwem Mojżesza przymierze z narodem wybranym, wówczas dał im nieco doskonalsze prawo: Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony umrze, winien sam być śmiercią ukarany. Kto by uderzył swego ojca albo matkę, winien być ukarany śmiercią. […] Wówczas odda życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec (Wj 21, 12. 15. 23-25). Było to po prostu wprowadzenie zasady sprawiedliwości, której wówczas nie przestrzegano. I te słowa były już tak naprawdę przywróceniem złotej zasady: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Niektórzy stawiają Stary Testament jako coś przeciwnego do Nowego Testamentu. To nieprawda. W chrześcijaństwie Stary Testament jest przygotowaniem dla Nowego Testamentu, jest zapowiedzią Nowego Testamentu. Nowy Testament jest kontynuacją Starego Testamentu. Pan Jezus mówi: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić (Mt 5, 17). Nie ma dwóch Bogów: Bóg Starego Testamentu i Bóg Nowego Testamentu. Bóg Starego Testamentu to ten sam Bóg, który mówi do nas w Nowym Testamencie.

Biblię trzeba czytać w całości. Jeden fragment Pisma Świętego trzeba komentować innym fragmentem Pisma Świętego. Nie wyrywać zdań z kontekstu, jak to czynią na przykład Świadkowie Jehowy. W Biblii znajdziemy dwa zdania: Judasz poszedł i powiesił się oraz Idź i ty czyń podobnie. Ale nie wolno nam ich zestawić razem. Bo to nie ma sensu. To nie jest sens Pisma Świętego.

Trzeba pokazywać ciągłość tych dwóch Testamentów. Najpierw objawił się nam Bóg Ojciec, z czasem Syn, a dopiero po Zmartwychwstaniu Chrystusa – Duch Święty. Wcześniej byśmy Trójcy nie przyjęli, byśmy Boga w trzech Osobach odrzucili. Bóg jako dobry pedagog tłumaczy nam wszystko stopniowo. Nikt nie mówi małym dzieciom, że Bóg to Immanencja i Transcendencja zarazem. Ale najpierw pokazujemy krzyżyk i mówimy, że to Bozia. A potem dopiero powiemy dzieciom, że ta Bozia to przekracza wszystko i dlatego jest transcendentny oraz jest blisko nas i dlatego jest immanentny.

Najpierw musieliśmy się nauczyć liter i słów, aby móc przeczytać jakąś książkę. Najpierw musieliśmy pójść do podstawówki, aby potem skończyć studia. Najpierw musimy przejść przez Stary Testament, aby dojść do Nowego Testamentu.

Zresztą, aby pokazać kontynuację tych dwóch Testamentów można przytoczyć chociażby słowa z kolejnej księgi Starego Testamentu – Księgi Kapłańskiej: Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan! (Kpł 19, 17-18).

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Dlatego, gdy Jezus uznał, że chrześcijanin może w swoim myśleniu pójść dalej, mówi do nas w Kazaniu na Górze: A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu (Mt 5, 39) oraz Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują […] Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 44. 48).

To znaczy, że nie mamy się przeciwstawiać, gdy zobaczymy zło? Nie. Mamy to czynić, ale ma nam zawsze towarzyszyć pokora w wydaniu Jezusa. Mówił On przecież do sługi arcykapłana w czasie przesłuchania: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? (J 18, 23). Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko bardzo często przywoływał i realizował w swoim życiu zasadę podaną przez św. Pawła: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (Rz 12, 21). Jeżeli Jezus mówi, abyśmy nie stawiali oporu złemu, to ma na myśli, abyśmy nie stawiali oporu swoim złem. Byśmy złem na zło nie odpowiadali, bo to jest bez sensu. Najczęściej nie przynosi efektu. Gdy coś mi złego zrobi sąsiad, jeśli chcę, aby było lepiej, muszę znaleźć inne rozwiązanie.

Miłujcie waszych nieprzyjaciół. Trudne do wykonania? To prawda. Ale wszystko zależy od perspektywy. Trzeba sobie postawić pytanie, czy chcę być dzieckiem światłości, czy dzieckiem ciemności? Czy chcę być w niebie, czy w piekle? Jezus mówi: Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 5, 20). Zatem, jeśli będziemy dobrze czynić tylko tym, którzy nam dobrze czynią, będziemy jak faryzeusze, którzy żyją według niedojrzałego prawa. Sami jesteśmy wówczas niedojrzali duchowo, religijnie. Jesteśmy jak poganie, którzy tylko zwracają uwagę na człowieka. Tacy humaniści. A my mamy być teocentryczni. Wszystko, co robimy, mamy robić ze względu na Boga. Bóg ma być w centrum. Ten sam Bóg, który mówi do nas podczas czytań biblijnych i kazania oraz Ten sam Bóg, który przychodzi do nas w Komunii świętej.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 48). Amen.

 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja