Homilia, Uroczystość Św. Apostołów Piotra i Pawła

Homilia na uroczystość Św. Apostołów Piotra i Pawła

W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem (2 Tm 4, 7).

Drodzy Bracia i Siostry!

Te słowa dzisiejszego drugiego czytania pasują nam do obecnych dni. Do trwających mistrzostw świata. Widzimy, jak wiele trzeba zaangażowania, ile trudu, aby wziąć udział w zawodach i zdobyć zwycięstwo.

Nie będę za dużo mówił o mistrzostwach świata, bo wiem, że niektórych to interesuje, a innych nie. Nawet wśród żon zdania są podzielone. Jedne są niezadowolone, bo tylko mecze w telewizji, nie można popatrzeć na ulubione seriale i mąż nie ma czasu na prace domowe, czy na rozmowy z rodziną. Inne zaś przeciwnie, cieszą się, bo mają przez te dni trochę odpoczynku od swoich mężów.

Ale chcemy te słowa z dzisiejszego drugiego czytania zrozumieć przede wszystkim w kontekście naszej wiary. Pomocą dla nas są nietuzinkowe postacie św. Piotr i św. Paweł. Dziś jest ich uroczystość. Dzieliło ich tak po ludzku bardzo wiele. Mieli przecież różne charaktery, temperamenty. Ale łączyła ich miłość do Kościoła i potrzeba ewangelizowania, czyli mówienia o Chrystusie.

Jak jest z ta naszą wiarą? Gdzie mamy tą wiarę? W nosie, czy w sobie? Czy moja wiara jest sprawą prywatną, czy daję świadectwo mojej wiary? Św. Jakub mówi w swoim liście: Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go zbawić? Wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie (Jk 2, 14. 17).

Drodzy Bracia i Siostry!

Ostatnio wiele mówi się w mediach o klauzuli sumienia w służbie zdrowia. Część lekarzy jest za tym prawem, inni są przeciwko. Jak czyta się komentarze internetowe, to głosy są również podzielone. A jak powinno być? Odpowiedź jest prosta. Tutaj pojawia się bowiem kwestia relacji pomiędzy prawem naturalnym, Bożym a prawem pozytywnym, stanowionym. Które z tych praw jest ważniejsze? Które jest wyższe?

Popatrzmy na sytuację rodzinną. Mamy swoich rodziców. Wiemy, że mamy ich słuchać, bo są dla nas najważniejsi, dają nam jeść, chcą naszego dobra. Dlatego jesteśmy im posłuszni. Ale co w sytuacji, gdy ci sami rodzice zmuszają nas do niemoralnego życia, abyśmy kradli, zabijali, oszukiwali. Czy wówczas bez zastanowienia wypełniamy ich polecenia, czy też rodzą się w nas wątpliwości? Jeśli się rodzą, to bardzo dobrze. Oczywiście, że nie mamy obowiązku robić nic, co byłoby niezgodne z prawem naturalnym zapisanym w naszym sumieniem, nawet, gdyby rodzice nakazywali nam robić inaczej.

Dzwoni w domu telefon, a ojciec od razu mówi dziecku: powiedz, że mnie nie ma. No to mądre dziecko odpowiedziało kiedyś: Tatuś kazał powiedzieć, że go nie ma.

I podobnie jest w kwestii relacji prawa naturalnego a stanowionego. Prawo naturalne jest ważniejsze od stanowionego. Prawo stanowione, jeśli jest niezgodne z prawem naturalnym, w sumieniu nas nie obowiązuje. Nie mamy obowiązku zachowywać prawa stanowionego, jeśli jest ono w opozycji do prawa naturalnego, prawa Bożego. Owszem, wymiar sprawiedliwości będzie nas ścigał, może nawet osądzić i skazać, ale nie mamy grzechu. Nie ma grzechu, jeżeli żyje się w zgodzie z prawem naturalnym, prawem Bożym. Ale jest grzech, gdy korzysta się z prawa stanowionego, które jest niezgodne z prawem Bożym.

Co z tego, że jestem lekarzem, że mam wykonywać procedury. Gdyby one były przeciwne mojemu sumieniu, nie obowiązują mnie. I dlatego takie procedury trzeba zmienić. Nie można głupio mówić, że jeżeli nie chcę wykonywać tych procedur, to mam przestać być lekarzem. Lekarze znają powiedzenie: Primum non nocere (Po pierwsze: nie szkodzić). Lekarz jest od leczenia, od ratowania życia, a nie od zabijania.

Wiemy, że pieniądze są nam potrzebne do życia, ale nie można ich zdobywać za wszelką cenę. Taka zasada musi obowiązywać w każdym zawodzie. Czytałem o ochotniczej staży pożarnej w jednej miejscowości, gdzie strażacy najpierw podpalali stodoły, a potem je gasili. Nie można wywoływać pożaru, aby go potem gasić. Nie można zepsuć budowy, czy remontu domu, aby potem zarabiać na poprawkach. Nie można tak uczyć uczniów w szkole, aby potem konieczne było dawać im korepetycje.

Jeżeli wierzę, to muszę dać tego świadectwo moim życiem. Wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie (Jk 2, 17).

Drodzy Bracia i Siostry!

Jeżeli mówimy o naszej wierze, to musi nas dotknąć wyznanie św. Piotra z dzisiejszej Ewangelii. A wy za kogo Mnie uważacie? – pytał Jezus. Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (por. Mt 16, 15-16). To jest pytanie o to, kim jest dla mnie Jezus Chrystus. Czy mam z Nim relację? Jaka jest to relacja? Czy ja Go kocham? Czy ja Go przypadkiem nie zdradzam? Przecież jesteśmy przez chrzest zaślubieni Jezusowi. Należymy do Niego. Nie należymy do komputera, placu targowego, centrum handlowego, telewizora. Nie należymy do naszych pożądliwości. Należymy do Chrystusa.

Wiemy dobrze, na czym polega zdrada. Zdrada jest wtedy, gdy na miejsce ślubnego, ślubnej wchodzi ktoś inny. Czasami dzieci lub młodzież mówią, że zdradzili swojego chłopaka, dziewczynę. Nie zdradzili, bo oni jeszcze do tego chłopaka, czy do tej dziewczyny nie należą. Póki co należą do Boga. I jak kogoś zdradzają, to przede wszystkim Jego. Mówi prorok Ozeasz: Wróć, Izraelu, do Pana Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną twą winę. Bo drogi Pańskie są proste: kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy (Oz 14, 2. 10). Dlatego trzeba koniecznie i nieustannie porządkować swoje życie. Póki jeszcze jest czas, bo po śmierci będzie za późno.

Drodzy Bracia i Siostry!

W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem (2 Tm 4, 7). Wiarę tylko wtedy będziemy mogli zachować, gdy ją będziemy innym dawać. Dzielić się z nią. Dlatego tak dużo mówi się dzisiaj o ewangelizacji, o konieczności dawania świadectwa. Jeżeli ktoś uważa, że wiara jest sprawą prywatną, już sam się wyłączył z Kościoła. Nie wolno się bać wiary, wstydzić wiary. Jeżeli będziemy się bać, wstydzić Chrystusa, czy będziemy w stanie innych pociągnąć do Niego? Oczywiście, że nie.

Św. Paweł mówi: Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! (1 Kor 9, 16). Nikt nikomu łaski nie robi. Chcesz być w niebie, więc sobie tu na ziemi na to zapracuj.

Drodzy Bracia i Siostry!

Mamy tendencję do tego, aby dzielić nasz Kościół. Niektórzy próbują podzielić katolików na konserwatystów i liberałów. Konserwatywny katolik, to ten, który twardo trzyma się nauki św. Piotra. Liberalny katolik to ten, który dostrzega konieczność bycia otwartym na wszystkich w około. Bez sensu jest taki podział. On niczemu nie służy. Nie należy dzielić katolików. W pierwotnym Kościele też pojawiały się podziały. Pisał wówczas do nich św. Paweł: Skoro jeden mówi: «Ja jestem Pawła», a drugi: «Ja jestem Apollosa», to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami (…) Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg (1 Kor 3, 4-7). Dlatego nie należy dzielić katolików. Tylko trzymać się jednego – Chrystusa. Niech On nas umacnia, gdy Go przyjmujemy w słowie Bożym i Komunii świętej.

A wytrwałości w dążeniu do celu możemy się w tych dniach uczyć od piłkarzy. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem (2 Tm 4, 7). Amen.

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja