Homilia, Uroczystość Wniebowzięcia NMP, 4

Homilia na uroczystość Wniebowzięcia NMP

 

­Wszechmogący, wieczny Boże, Ty wziąłeś do niebieskiej chwały ciało i duszę Niepokalanej Dziewicy Maryi, spraw, abyśmy wysłużyli sobie udział w Jej chwale (z kolekty mszalnej).

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Wniebowzięcie Matki Bożej zachęca nas do rozpalenia w sobie pragnienia nieba. Gdy ukochany spojrzy na zdjęcie swojej dziewczyny, rozpala w sobie pragnienie spotkania się z nią. A jeszcze, jak jej długo nie widział, to wówczas pragnienie staje się jeszcze większe.

Teraz jest czas wakacji. Małe dzieci wyjeżdżają na kolonie. Na początku nawet chętnie jadą. Ale już po kilku dniach niektóre z nich chcą wracać do domu. Do mamy. I wtedy jest płacz, tęsknota. I wtedy jest oczekiwanie na spotkanie z rodzicami. Czasami rodzice muszą wówczas wiele setek kilometrów przejechać, aby odebrać swoje pociechy z wakacji.

Z tym oczekiwaniem na niebo powinno być miej więcej tak, jak z urlopem i wakacjami. Na urlop czekamy z niecierpliwością. Liczymy miesiące i dni, które zostały do urlopu. Cieszymy się na dzień, kiedy ten urlop się zacznie. Dzieci i młodzież czekają z niecierpliwością na wakacje. Można je przesiedzieć w domu, ale zawsze to wakacje – wolne od szkoły.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Św. Paweł w 1 Liście do Koryntian napisał: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2, 9). Mimo takiego zapewnienia ze strony Boga, nie zawsze myślimy o niebie i nie zawsze pragniemy nieba.

Czasami jesteśmy jak te dzieci rozwijające się w łonie matki. Dobrze nam tam pod sercem mamy i wcale nie chcemy przychodzić na ten świat. Bo jesteśmy niepewni, co nas na tym świecie spotka. Dlatego niechętnie przychodzimy na świat. A jak się już urodzimy, to zaraz płaczemy. Dopiero z czasem odkrywamy, że ten świat jest jednak piękny i głupio by tak było siedzieć cały czas w brzuchu u mamy.

Jest taka anegdota o starszym małżeństwie, które umarło i poszło do nieba. Św. Piotr oprowadza ich po tym niebie. Pokazuje piękny dom z ogrodem i widokiem z jednej strony na góry, z drugiej strony na morze, pokazuje wyposażone dla nich mieszkanie, wszystko przygotowane specjalnie dla nich. Wtedy zdenerwowany starszy pan mówi do swojej żony: Gdyby nie te twoje kuracje czosnkowe, to mielibyśmy to wszystko znacznie wcześniej.

Pamiętam starszą panią przeszło dziewięćdziesięcioletnią, którą odwiedzałem z Komunią świętą jako młody ksiądz w pierwsze soboty miesiąca. Ona mówiła do mnie: Proszę księdza, ja nie chcę umierać. Jestem jeszcze taka młoda. Myślałem sobie wówczas, że wcale taka młoda nie była. Ale widać bała się śmierci. Nie chciała jeszcze umierać. To wszystko pokazuje nasze podejście do nieba. Z dystansem, z niepewnością. Czasami z lękiem. Po co nam niebo, skoro na ziemi jest też dobrze.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Dzisiejsza uroczystość pokazuje jednak, że nie ma innej alternatywy dla nas, wierzących. List do Hebrajczyków powie: Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd (Hbr 9, 27). Zatem każdy z nas odejdzie z tego świata. Gdzie warto wówczas pójść? Oczywiście, że do nieba.

Niebo jest stanem bycia blisko z Bogiem. Przecież chcemy być z Bogiem. Jeżeli na ziemi chodzimy na Mszę święta, przyjmujemy Komunię świętą, modlimy się, rozmawiamy z Bogiem. To po śmierci również chcemy być blisko Niego.

Są pewnie i tacy, którzy żyją z takim przekonaniem i tak mówią: Chciałbym iść do nieba ze względu na klimat, ale wolę iść do piekła ze względu na towarzystwo. Ale tak naprawdę nie wiedzą, co mówią. Piekło jest brakiem Boga. A brak Boga na dłuższą metę jest straszny, nie do zniesienia. Przecież znamy ludzi, którzy odeszli kiedyś od Boga. Ale po latach na nowo do Niego wrócili, bo im było ciężko bez Boga. Można udawać, że Bóg jest nam niepotrzebny, zwłaszcza wtedy, gdy jest okazja popełnić jakiś ciekawy grzech. Ale bardzo szybko przychodzi refleksja. I wielka chęć powrotu do Boga.

Jeden pan, który źle się prowadził, opowiadał mi nawet, że on wierzy w Boga, ale tak go pochłonęły grzechy, że nie chce chodzić do kościoła, bo wówczas słyszałby, że źle postępuję, grzeszy i to by go bardzo męczyło. A tak – nie musi o tym myśleć. Wielu mamy przecież takich katolików. Nie chodzą na Mszę święta, nie słuchają Bożego słowa, bo chcą uciszyć, zabić wyrzuty sumienia.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Niebo jest wspaniałym stanem. Zapewnia nas o tym sam Pan Jezus. Św. Jan w swojej Ewangelii– często czytanej na pogrzebach – poucza nas: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem (J 14, 1-3).

Czasami bywa tak, że na ziemi nie mamy swojego mieszkania. Nie mamy swojego wymarzonego domu. Może całe życie wynajmujemy mieszkanie lub mieszkamy na sublokatorce. Jezus mówi: nawet, jak na ziemi nie masz swojego kąta, to w niebie będziesz miał dom nie ręką ludzką uczyniony, ale wieczne trwały. Przypomina o tym św. Paweł w 2 Liście do Koryntian: Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie (2 Kor 5, 1).

Dlatego chcę was dzisiaj bardzo prosić, abyście ciepło i z sentymentem myśleli o niebie. Abyście przygotowywali się na to niebo. Abyśmy, tak jak Maryja, oczekiwali wniebowzięcia.

Są tacy ludzie, którzy żyją, jakby Bóg nie istniał. Jakby życie na tym świecie miało trwać wiecznie. Tak nie jest. Dlatego warto myśleć o niebie. I przygotowywać się na niebo.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

O to niebo staramy się należąc do wspólnoty Kościoła. Mówi św. Jan Apostoł dzisiaj o Kościele w pierwszym czytaniu. Gdy słyszymy: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu (Ap 12, 1), rozumiemy, że chodzi tu o Kościół. Ten Kościół musi walczyć ze smokiem – szatanem. Ten smok chce pożreć dziecko niewiasty: chce osłabić działanie Boga, chce nas sprowadzić na złe drogi. Ale ten smok – szatan obecny w złych ludziach chce także uciskać niewiastę – Kościół. Widzimy to, gdy walczy się z chrześcijanami na Dalekim Wschodzie. Gdy atakuje się w Polsce ludzi sumienia. Jak może polska minister od oświaty straszyć nauczycieli, że nie mogą przyznawać się do wiary. Gwałci nasze podstawowe prawa: prawo do wolności religijnej.

Niektórzy mówią, że Kościół jest niepotrzebny. To nieprawda. Kościół jest konieczny. Kościół jest dziełem Chrystusa. To nie księża wymyślili Kościół. Założył go sam Jezus Chrystus. Nie poznalibyśmy Chrystusa, gdyby nie było Kościoła. Jeżeli ktoś odrzuca Kościół, odrzuca samego Chrystusa. Nie ma w tej kwestii innej nauki.

Zresztą warto zwrócić uwagę, że obecnie tak naprawdę mamy do czynienia z dwoma Kościołami. Jest ten Kościół, do którego my należymy, a który objawia się nam w konkretnej parafii, gdzie są księża i ludzie. I jest też drugi Kościół. Ten medialny. Lansowany w mediach. Gdzie pełno złodziei, pedofilów i dziwaków. Ten drugi Kościół jest wirtualny. On nie istnieje naprawdę.

Jest tylko jeden Kościół. Święty Kościół grzesznych ludzi, gdzie jest mój i twój grzech. Ale to Kościół Jezusa Chrystusa, nasz Kościół. I tylko w takim Kościele warto być. Tylko taki Kościół warto budować. Przez obecność w tym Kościele dzisiaj, mamy szansę być kiedyś w niebie.

Prośmy zatem w modlitwie: Wszechmogący, wieczny Boże, Ty wziąłeś do niebieskiej chwały ciało i duszę Niepokalanej Dziewicy Maryi, spraw, abyśmy wysłużyli sobie udział w Jej chwale (z kolekty mszalnej). Amen.

 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja