Homilia, Rocznica poświęcenia kościoła, 2

Homilia na rocznicę poświęcenia kościoła

 

Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że jest napisane: Gorliwość o dom Twój pożera Mnie (J 2, 17).

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

W każdym kościele i w każdej parafii są w roku takie dwa szczególne dni. Pierwszy – to dzień odpustu parafialnego. Już wkrótce, bo 16 listopada będziemy w naszej parafii przeżywać ten dzień. Zobaczymy, czy zdamy egzamin z tego dnia, czy przyjmiemy zaproszenie od Matki Bożej Miłosierdzia na Jej imieniny, bo jak na razie – z moich dwuletnich obserwacji – widzę, że go oblewamy. Natomiast drugi szczególny dzień – to rocznica poświęcenia kościoła. W naszej parafii tę rocznicę przeżywamy właśnie dzisiaj.

Przed tygodniem przypomnieliśmy sobie słowa Ojca Świętego Benedykta z Listu apostolskiego Porta fidei, że w Roku Wiary warto naszą wiarę celebrować szczególnie w liturgii (PF 9). Ona jest przecież źródłem i szczytem naszego życia (KL 10). Właściwym miejscem dla celebrowania tej wiary podczas liturgii jest oczywiście kościół. Przecież właśnie w kościele gromadzimy się, aby sprawować Mszę świętą. Dlatego, przeżywając dziś rocznicę poświęcenia tego kościoła, przypatrzmy się temu szczególnemu miejscu, w którym jesteśmy.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszeliśmy modlitwę Salomona. Król Salomon, gdy zbudował świątynię w Jerozolimie zastanawiał się: Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem (1 Krl 8, 27).

Młodzież na katechezie bardzo często pyta: Dlaczego w zborach protestanckich, jak tam się ludzie gromadzą, to mogą głośno rozmawiać, a u nas w kościołach, trzeba być cicho? Odpowiedź znajdujemy w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Tak, jak w świątyni Jerozolimskiej było miejsce Najświętsze, gdzie spoczywała Arka Przymierza, podobnie jest u nas. Bo w naszym kościele także zamieszkał Bóg. Tutaj, jak przychodzimy, to widzimy tabernakulum, a w nim ciągle obecnego Pana Jezusa. To wyróżnia kościoły katolickie od protestanckich zborów. W każdym kościele mamy obecnego w tabernakulum Jezusa.

Ale mówiąc o obecności Pana Jezusa w kościele, trzeba też zaznaczyć, że nie można Pana Boga ograniczać. Współcześni liberałowi, a dawniej komuniści mają pokusę ograniczania Boga. Skoro jest budynek kościelny, to chcieliby zamknąć Go w tym budynku. Dlatego lansują hasła wiary jako kwestii prywatnej dla każdego człowieka. Tymczasem wiara nie jest prywatna. Wiara ma się udzielać. Wiara ma być głoszona. I nie ma tu konfliktu z postulatem dotyczącym prawa do wolności religijnej.

Jako nauczyciel otrzymałem niedawno w szkole swoją salę lekcyjną. Mają nauczyciele od matematyki, fizyki, języków obcych, innych przedmiotów, dostał też w końcu katecheta. Dla normalnie myślącego człowieka nie ma w tym nic niezwykłego. Ale pojawiły się głosy niektórych, zwłaszcza nauczyciela etyki, który też ma swoją klasę, że przeznaczenie sali lekcyjnej dla katechetów oznacza zagarnięcie przez Kościół przestrzeni publicznej, która ma być przecież neutralna światopoglądowo.

Gdybyśmy ograniczyli Boga jedynie do murów świątyni, to oznaczałoby, że chcemy, aby On działał tylko w kościele. A On chce i może działać w naszym życiu, na każdym jego etapie. Dlatego zamiast ograniczać Boga, warto Mu otwierać przestrzeń publiczną.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

W kaplicy Sióstr Urszulanek w Bardzie Śląskim na ścianie prezbiterium jest piękny napis: Hic est domus Dei et porta coeli [To jest dom Boga i brama do nieba]. Te słowa nawiązują do wydarzenia opisanego w Księdze Rodzaju, gdy Jakub wędrując do Charanu, zatrzymał się na nocleg. I wówczas przyśniła mu się owa słynna drabina do nieba. Wtedy także doświadczył obecności Boga. I dlatego, gdy się obudził, wyznał: Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem (…) Prawdziwie jest to dom Boga i brama nieba! (Rdz 28, 16-17).

Dlatego w drugim czytaniu z Listu do Hebrajczyków, słyszeliśmy dzisiaj te piękne słowa. Autor natchniony stwierdza: Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach… (Hbr 12, 22). To jest właśnie obraz liturgii, Mszy świętej. Gdy przychodzimy do kościoła na Mszę świętą, Bóg zaprasza nas na liturgię niebieską. Bo Msza święta jest zapowiedzią liturgii w niebie. Jak mówią dokumenty soborowe, Msza święte daje nam przedsmak nieba (KL . Msza święta jest już uczestniczeniem w liturgii niebieskiej, bo przecież wierzymy, że teraz nie tylko my w niej uczestniczymy, ale także aniołowie i święci. A najważniejszym pośród nas jest przecież Najwyższy Kapłan – Jezus Chrystus.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Gdy tak poznajemy tę symbolikę kościoła, to lepiej rozumiemy zachowanie Jezusa opisane w dzisiejszej Ewangelii. Nie mógł On już tego dłużej znosić, gdy ludzie z miejsca świętego – jakim była świątynia w Jerozolimie – zrobili jaskinię zbójców. Gorliwość o dom Boży pożerała Go, dlatego dokonał tego znaku oczyszczenia.

Ale czy tylko Chrystus ma być gorliwy o dom Boży? Także my – mamy zapalić się gorliwością o ten dom Boży. O tę naszą świątynię. Dlatego ważne jest odpowiednie zachowanie w niej i troska o nią.

Żeby ta gorliwość o dom Boży w nas była, trzeba zobaczyć w tym domu samego Chrystusa. On tu nie jest gościem. On tu jest gospodarzem. Gdy przychodzimy do kościoła, mamy nie tylko widzieć wystrój tej świątyni, ale jej symbolikę. Tutaj wszystko jest symboliczne. Tutaj wszystko naszpikowane jest obecnością Chrystusa.

Wchodzimy do kościoła i mamy naczynie z wodą święconą. Zanurzamy rękę w wodzie święconej i czynimy znak krzyża świętego. To jest jednocześnie nasze przypomnienie, że do wspólnoty Kościoła weszliśmy właśnie przez sakrament chrztu świętego. Mało tego, dzięki chrztu świętemu również możemy siedzieć w tym konkretnym kościele. O chrzcie świętym przypomina nam także chrzcielnica. Ona powinna być w każdym kościele parafialnym. Przy chrzcielnicy należy udzielać sakramentu chrztu świętego. O ważności chrzcielnicy w kościele przypomniał między innymi Bł. Jan Paweł II. Gdy wszedł do kościoła parafialnego podczas pielgrzymki do rodzinnej miejscowości, ucałował chrzcielnicę, bo – jak sam podkreślił – przy niej wszystko się zaczęło.

Z tyłu kościoła są też konfesjonały. One przypominają, że droga do ołtarza i Mszy świętej wiedzie przez sakrament pokuty. Gdy jest coś, co oddziela nas od Boga i ludzi, musi być najpierw – przed Mszą świętą – zostawione w konfesjonale. Inaczej nasza ofiara nie będzie miła Bogu tak, jak to było w przypadku biblijnego Kaina. Bóg nie przyjął jego ofiary, nie dlatego, że płody jego roli były niesmaczne, ale dlatego, że Kain źle postępował i grzeszył (Rdz 4, 2-7).

Centralnym miejscem kościoła podczas Mszy świętej jest oczywiście ołtarz. Dlaczego? Bo jest znakiem ofiary Chrystusa. Tak, jak w naszych domach jednoczy nas podczas posiłków stół, tak w kościele znakiem naszej jedności jest ołtarz. Wokół niego gromadzimy się. Otaczamy ten ołtarz. Na nim dokonuje się ofiara Chrystusa. Nie ma kościoła, nie ma Mszy świętej, nie ma Komunii świętej bez ołtarza.

Czy to znaczy, że tabernakulum nie jest ważne? To znaczy, że tabernakulum podczas Mszy świętej jest niepotrzebne. Bo Chrystus jest obecny pośród nas na ołtarzu. A w tabernakulum Pan Jezus jest nam potrzebny, abyśmy mogli Go adorować poza Mszą świętą, albo byśmy zanieśli Go chorym, jako Komunię świętą.

Dlatego kapłan całuje ołtarz. Dlatego okadzamy ołtarz. I dlatego podczas Mszy świętej to właśnie ołtarzowi oddajemy cześć przez skłon ciała, a gdy po przeistoczeniu jest już na nim Pan Jezus – wówczas przez przyklęknięcie. Stąd też, gdy dobry architekt przystępuje do tworzenia projektu kościoła, zastanawia się najpierw, gdzie będzie stał ołtarz.

Obok ołtarza jest ambona. To nie jest ambonka. To nie jest jakiś pulpit. To jest ambona – ołtarz słowa Bożego. Tak, jak z ołtarza Chrystus karmi nas Ciałem i Krwią swoją, tak z ambony karmi nas swoim słowem. A przecież – jak mówi Pismo Święte – nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych (Mt 4, 4). Z ambony czytamy i komentujemy słowo Boga. Z ambony powinniśmy czytać czytania, śpiewać psalm, głosić Ewangelię i kazanie. Z ambony podajemy też intencje modlitwy wiernych. Gdy czytamy słowo Boga, korzystamy z księgi Pisma Świętego zwanej lekcjonarzem. Natomiast, gdy czytanie wykonujemy z innego miejsca lub, gdy korzystamy przy tym z jakichś karteczek, na których napisane jest słowo Boże, wówczas pokazujemy nasz brak szacunku wobec tego Bożego słowa.

Znakiem obecności Chrystusa podczas Mszy świętej są w końcu ludzie. Po pierwsze kapłan, który jest in persona Christi [zastępuje Chrystusa, uosabia Chrystusa]. To prawda, że jest jednym z nas, ale jest też – w tym znaczeniu – kimś wyjątkowym. W jednej parafii podczas kazania głoszonego na ambonie ksiądz chciał przekonać ludzi, że popełnia grzechy, ponieważ jest przecież jednym z nich, taki jak oni. I wtedy jeden pan powiedział głośno na cały kościół: Skoro jesteś taki jak my, to po coś tam wchodził. Jest też taka historia o biskupie – Św. Franciszku Salezym, który pewnego razu wyświęcił na kapłana jednego kleryka. Gdy świeżo wyświęcony młody kapłan wychodził z kościoła po Mszy świętej zatrzymał się w drzwiach, jakby chciał kogoś przepuścić. Zapytał go biskup Salezy, co robi. Ów ksiądz odpowiedział, że ma łaskę widzenia swojego anioła stróża, którego z szacunku do anioła zawsze pierwszego przepuszcza w drzwiach. Tylko, że tym razem było inaczej. Anioł stróż już nie chciał przejść pierwszy, ale pierwszego puścił nowo wyświęconego kapłana.

Kapłan podczas Mszy świętej jest znakiem Chrystusa. Jego słowa są tak naprawdę słowami Chrystusa. Dlatego mówi: Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec Wszechmogący; Bierzcie i jedzcie to jest Ciało moje, bierzcie i pijcie to jest kielich Krwi mojej. Kapłan nie jest komentatorem Mszy świętej, ale jej przewodniczącym, dlatego w takiej formie kieruje zachęty do ludzi: Przekażcie sobie znak pokoju; Idźcie w pokoju Chrystusa.

Obecność Chrystusa przywołują też wierni obecni na liturgii, ale tylko ci, o których mówi Jezus: Bo gdzie są dwaj albo trzej zabrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18, 20). A zatem, gdy ktoś przychodzi tylko biernie posiedzieć w kościele lub jedynie pooglądać naszą modlitwę, wówczas nie tylko, że nie modli się, ale także rozbija modlitwę zgromadzenia.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

 

Chrystus w dzisiejszej Ewangelii dokonał znaku oczyszczenia świątyni. Wynikało to z faktu, że gorliwość o dom Twój pożera Mnie (J 2, 17). Nasza wiara celebrowana w liturgii oraz świadomość obecności Jezusa w kościele, niech w także w nas – tak, jak u Jezusa – rozpalają gorliwość o dom Boży. Amen.

 

Ks. Marcin Kołodziej

Liturgia Kościoła
 
W zakładce "Bibliografia"
do pobrania publikacje
ks. Marcina Kołodzieja